Przyciski dla pieszych na Stefanika do naprawy
7 marca 2014
Późny wieczór, skrzyżowanie ulic Światowida i Stefanika. Na czerwonym świetle stoi biały, dostawczy samochód z włączonym lewym kierunkowskazem, czekający na możliwość skrętu w Światowida.
Jest na skrzyżowaniu zupełnie sam. Mijają sekundy, minuty... po kilku minutach zrezygnowany kierowca skręca w prawo, dojeżdża do skrzyżowania z Książkową i wykorzystuje je do zawrócenia. Dlaczego na Stefanika nie zapaliło się zielone światło dla samochodów?
Następnego dnia nasz reporter, który widział to dziwne zdarzenie, obserwował funkcjonowanie sygnalizacji światłej na tym samym skrzyżowaniu. Cykle zielonego i czerwonego światła następowały naprzemiennie i wszystko wydawało się być w porządku. Na przystanek po wschodniej stronie Światowida regularnie podjeżdżały autobusy, z których wysiadali mieszkańcy, kierujący się do przejścia dla pieszych. Za każdym razem ktoś wciskał przycisk, więc może właśnie to było rozwiązaniem zagadki? Czyżby zielone światło na Stefanika zapalało się tylko dzięki przyciskom?
- Przyciski po wschodniej stronie Światowida w ogóle nie działały - mówi pan Sebastian, mieszkający na pobliskim osiedlu. Piesi chcący przejść przez jezdnię musieli czekać, aż ktoś nadejdzie z drugiej strony. A co, jeśli nikogo nie było po drugiej stronie?
- Za tym słupem na ogłoszenia - pan Sebastian pokazuje na przystanek autobusowy w stronę Tarchomina - często stoi dwóch policjantów. Jak jest ciemno, to nie widać czarnych mundurów i dużo ludzi się na to łapie. A wieczorem dużo ludzi chodzi na czerwonym, bo ruch jest wtedy mały. Po naszej interwencji konserwator Zarządu Dróg Miejskich potwierdził, że przyciski po jednej stronie ulicy nie działały. Zlecono naprawę.
DG