Przychodnia dla zdrowych ludzi?
23 listopada 2007
Jeszcze nie tak dawno szczycono się wybudowaną kilka lat temu przychodnią na Milenijnej. Chwalono się wtedy, że będzie tu miejsce dla dzieci i dorosłych, że będą specjalistyczne poradnie.
- Lekarze w przychodni zasypani są pracą i nie nadążają z przyjmowaniem pacjentów - mówi jedna z pracownic przychodni i przyznaje, że na wizyty u specja-listów trzeba czekać kilka miesięcy. - Chorych jest naprawdę wielu, nie jesteśmy w stanie wszystkich obsłużyć.
Jeden z pacjentów wpadł na pomysł małej reorganizacji pracy.
- Ci, którzy muszą dostać się do specjalisty w pilnych sprawach niech przycho-dzą rano. Przychodnia mogłaby wtedy wydawać ograniczoną liczbę numerków i przynajmniej niektórzy mogliby być szybciej obsłużeni. Niedługo kolejki będą tak duże, że będziemy musieli czekać rok, a my tyle czasu nie mamy - skarży się mieszkaniec Białołęki.
Czy wprowadzenie numerków w przychodni ma sens i czy jest to do zrealizo-wania?
Parokrotnie próbowaliśmy skontaktować się z dyrekcją placówki. Niestety nie udało nam się. Być może po naszym artykule ktoś z dyrekcji skontaktuje się z "Echem" i zechce omówić z nami sprawę rozładowania kolejek w przychodni. Miej-my nadzieję, że tak się stanie, bo póki co pacjenci są skazani na kilkumiesięczne oczekiwanie na wizytę lub - jeśli ich stać - na korzystanie z prywatnych usług lekar-skich.
Taka sytuacja jest dla pacjentów nie do przyjęcia. Domagają się takiej reorga-nizacji pracy przychodni, aby większość ludzi nie była odsyłana z kwitkiem. - Nies-tety tak jest obecnie, ponieważ tylko zdrowi mogą czekać miesiącami na przyjęcie przez lekarza - mówi pacjent, który od dawna płaci za wizyty w prywatnym gabine-cie. - Białołęcki ZOZ musi wynegocjować taki kontrakt z NFZ, aby funkcjonowanie przychodni miało znacznie większy sens. Jeżeli to się nie uda, to niech się podaje do dymisji - podsumowuje.
Agnieszka Pająk-Czech