Przepraszam, czy jest tu diabetolog?
24 listopada 2001
Jeden z mieszkańców Białołęki dwukrotnie usiłował skorzystać z wizyty u diabetologa w przychodni przy ul. Marywilskiej 44. Wysiłki niedoszłego pacjenta spełzły jednak na niczym.
- Zmarnowałem tylko mnóstwo czasu i nerwów - mówi Wiesław Suska. - Diabetolog na Marywilskiej przyjmuje ponoć w każdy piątek przez dwie godziny. Nie dane mi jednak było się z nim spotkać, mimo że stawiałem się w przychodni przez dwa kolejne piątki, zapisywałem w rejestracji i czekałem. Lekarz się nie pojawił. Poinformowano mnie, że jest... chory. Nie mam już zaufania do tej przychodni, więcej tam nie pójdę. Na Dąbrowszczaków wyznaczono mi wizytę bez żadnego problemu.
"Echo" dwukrotnie kontaktowało się z rejestracją przychodni. We wtorek poinformowano nas, że diabetolog jest chory i nie wiadomo, kiedy pojawi się w przychodni. Za drugim razem nie potrafiono podać żadnej konkretnej informacji. Sprawę wyjaśnił dopiero wicedyrektor białołęckiego ZOZ-u Ireneusz Szymański.
- Nie mamy kontraktu na diabetologa. Lekarz diabetolog, który przyjmował u nas przez kilka tygodni działał w ramach akcji promocji zdrowia. Był więc na chwilę "wypożyczony" - wyjaśnia dyrektor Szymański. - Jest jednak szansa, że będziemy mieli kontrakt od stycznia. Złożyliśmy ofertę i czekamy na rozstrzygnięcie.
Wszystko można zrozumieć, poza jednym. Tym mianowicie, że pacjent przychodzący do przychodni nie otrzymuje kompetentnej informacji, a nawet jest dezinformowany, jak to miało miejsce w przypadku naszego Czytelnika. Dyrektor Szymański przyznał, że nastąpiło uchybienie w pracy rejestracji. Zapewnił, że zadba, by do takich sytuacji więcej nie dochodziło.
Jak tylko będzie wiadomo, co dalej z diabetologiem na Marywilskiej, poinformujemy o tym na łamach "Echa"
Grzegorz Cielecki