Przedszkole za 7 milionów? "Nie chcemy kota w worku"
25 lutego 2019
Po co budować, skoro można wynajmować? Białołęcki ratusz po raz kolejny wraca do znanego tematu.
Zgodnie z obowiązującymi przepisami samorząd jest zobowiązany do zapewnienia bezpłatnego miejsca w przedszkolu dla każdego dziecka, co zazwyczaj jest rozumiane jako konieczność budowy i utrzymywania placówek. Problem można jednak rozwiązywać znacznie taniej, płacąc za konkretne miejsca w prywatnych przedszkolach. Z rozwiązania tego warszawskie dzielnice korzystają niechętnie, z nieznanych powodów woląc wydawać miliony na nowe budynki i czekać na ich otwarcie, niż współpracować z przedsiębiorcami i mieć rozwiązanie "od ręki". Białołęka jest wyjątkiem - dzielnica kupuje w prywatnych placówkach najwięcej miejsc ze wszystkich warszawskich dzielnic.
Będzie ekspertyza
We wrześniu ubiegłego roku urząd powiększył pulę publicznych miejsc dzięki tymczasowemu wynajęciu prywatnego przedszkola przy Marywilskiej 65, które docelowo zamierzał kupić od obecnego właściciela za zaskakująco wysoką kwotę 7 mln zł. Teraz po dzielnicy krąży plotka, że samorząd z tego zrezygnował.
- Nie potwierdzam tych informacji - odpowiada Marzena Gawkowska, rzeczniczka białołęckiego ratusza. - Aby podjąć decyzję o zakupie bądź rezygnacji, musi zostać wykonana ekspertyza stanu technicznego budynku przedszkola. Samorząd dysponuje publicznymi środkami, więc nie może kupować kota w worku. Mamy obowiązek upewnić się, że obiekt, który planujemy kupić, jest wykonany zgodnie ze sztuką i może być bezpiecznie oraz zgodnie z przeznaczeniem użytkowany przez lata. Przed ewentualnym finalnym zakupem przedszkola planujemy zlecić także wycenę obiektu przez rzeczoznawcę. Będzie to podstawa do rozmów z właścicielem przedszkola. Zawsze też istnieje możliwość przedłużenia umowy najmu lokalu, w którym obecnie jest prowadzone przedszkole.
(dg)