Precz z Jacksonem! "Zróbmy to bez rozgłosu"
21 marca 2019
Dziesięć lat po śmierci słynnego piosenkarza powróciły oskarżenia o pedofilię. Sprawa z Kalifornii zatacza tak szerokie kręgi, że kłócą się o nią nawet mieszkańcy Bemowa.
Michael Jackson (1958-2009) był jednym z najpopularniejszych artystów w historii, o czym najlepiej świadczy 350 mln sprzedanych sztuk albumów. Był także postacią niezwykle kontrowersyjną, żyjącą w prywatnym parku rozrywki w Kalifornii i wielokrotnie oskarżaną o pedofilię. Na kilka lat przed śmiercią Jackson stanął przed sądem i został uznany za niewinnego, jednak w tym roku, za sprawą dokumentu "Leaving Neverland", pojawiły się nowe oskarżenia.
Reakcja na film jest niespotykana. Stacje radiowe przestają grać przeboje Jacksona, Louis Vuitton wycofuje odzież inspirowaną jego stylem, z emisji wycofuje się odcinek "Simpsonów", w którym piosenkarz podkładał głos. A na Bemowie dyskutuje się o tym, czy amfiteatr w parku Górczewska ma nadal nosić jego imię.
Sztuka dyplomacji
Bemowscy radni poświęcili tematowi kilka ostatnich minut marcowej sesji rady dzielnicy. Zaczęło się dyplomatycznie, skończyło na apelu, by nie rozgłaszać sprawy na całą Polskę.
- Zwracam się o rozważenie możliwości rozpoczęcia procedury zmiany patrona amfiteatru na innego artystę i przedstawienie ścieżki, jaką ewentualnie należałoby zastosować - powiedział radny Marek Lipiński.
- Zapytajmy mieszkańców - odparł przewodniczący rady Jarosław Dąbrowski. - Podjęliśmy decyzję o nadaniu amfiteatrowi imienia Michaela Jacksona, ponieważ jego koncert był właśnie na Bemowie. To było jedno z największych w tym czasie wydarzeń muzycznych w Warszawie. Jak widać chyba zbyt pochopnie podjęliśmy tę decyzję.
- Prosiłbym, żebyśmy zrobili to możliwie bez rozgłosu - zasugerował radny Adam Niedziałek. - Nie rozgłaszajmy na całą Polskę, że coś takiego u nas w ogóle było. Zdejmijmy tablice, schowajmy do magazynu i tyle.
Co na to mieszkańcy?
O propozycji zmiany patrona, którą zgłosili bemowscy aktywiści Kukiz'15, pisaliśmy już w ubiegłym miesiącu. Opinie wśród naszych czytelników są bardzo podzielone.
- Mike został uniewinniony a rzekome ofiary plączą się w zeznaniach i ich oskarżenia są absurdalne - pisze pani Martyna. - Sam fakt, że po 10 latach od śmierci Jacksona dwóm mężczyznom przypomniało się, że kiedyś ich molestował... Ta cała nagonka na Michaela jest przytłaczająca zarówno dla fanów, jak i rodziny artysty. Jedyne, o co możemy w tej sytuacji prosić, to przestać wierzyć w te brednie wyssane z palca, które niszczą dobre imię zmarłego. Oskarżanie nieżyjącego jest ciosem poniżej pasa.
- Jak ksiądz jest oskarżony od "pedofilstwo", to trzeba przewrócić pomnik - odpowiada pan Marcin, nawiązując do postaci prałata Henryka Jankowskiego (1936-2010), również oskarżanego po śmierci. - Jak piosenkarz popowy, to amfiteatr jest ok, niech się dzieci bawią... Już dawno zauważyłem, że jedyne standardy, jakie wyznaje lewica, to podwójne standardy.
- Mało mamy polskich zasłużonych artystów? - pyta pan Ryszard. - Niemen? Stańko? Zaucha?
Rada dzielnicy nie podjęła jeszcze decyzji w sprawie nazwy amfiteatru, ale wśród samorządowców nie widać już nikogo, kto chciałby bronić Jacksona. Najprawdopodobniej czekają nas konsultacje, a potem zmiana patrona.
(dg)