Powódź na Newtona. Lekceważą mnie już 20 lat!
22 sierpnia 2013
- Zalało wszystko. Garaż, piwnice, sprzęty. Problem powtarza się od lat i od lat nie możemy doprosić się interwencji. Tak źle jednak jeszcze nie było - mówi pani Barbara z domu przy ul. Newtona 12.
- Od lat próbuję interweniować w urzędzie dzielnicy, ale tam patrzą na mnie jak na chorą albo dziwaczkę. Raz nawet spotkałam się z jednym z panów burmistrzów. Obiecał, że przyjadą, zobaczą. Jednak zawsze coś staje na przeszkodzie. Albo zmieni się burmistrz, albo są jakieś bardzo ważne wydarzenia. Właściwie to mogę powiedzieć, że jestem lekceważona od jakichś 20 lat. Władze się zmieniają, a u nas nic się nie zmienia. Teraz pewnie też nie da się nic zrobić, bo właśnie znowu zmienili burmistrza. W nagłym przypadku próbowałam prosić straż pożarną, żeby przyjechała i pomogła, ale nie przyjechała. Temu jednak bardzo się nie dziwię, bo wiem, co działo się w całej Warszawie. U mnie jest chyba najgorzej, jednak u sąsiadów niewiele lepiej. Nawzajem pożyczamy sobie pompę i próbujemy usunąć rozlewisko, ale mógłby ktoś w końcu pomóc - żali się pani Barbara.
- Faktycznie problem w tym rejonie ciągnie się od wielu lat. Przedstawiciele naszych wydziałów inwestycji i ochrony środowiska oglądali to miejsce ostatnio. Przy takim a nie innym ukształtowaniu terenu, nawet przy wcale nie tak wielkich opadach, domy bywają podtapiane. Na bieżąco prowadzimy tam drobne remonty, ale potrzebna jest całkowita przebudowa. Takiej należy się spodziewać za kilka lat. Chyba że pojawią się jakieś dodatkowe pieniądze - nie pozostawia złudzeń rzecznik urzędu dzielnicy Mariusz Gruza.
mac