Po wyborach
26 października 2007
Mamy już za sobą przyspieszone wybory parlamentarne. Wiemy kto zwyciężył, a w związku z tym pojawiają się jak zwykle oczekiwania, że może jednak tym razem w naszym kraju będzie się żyło lepiej.
Autor jest wiceprzewodniczą-cym rady dzielnicy Targówek |
Dzieje się tak w dwojakim sensie. Po pierwsze, w aspekcie prawno-administracyjnym, to gmina (a w naszym przypadku głównie dzielnica) jest organiza-torem wszelkich wyborów i to na nią spada obowią-zek przygotowania siedzib obwodowych komisji wy-borczych, wylosowania składów osobowych tychże komisji i zapewnienia odpowiedniej oprawy, ale przede wszystkim obowiązek do-tarcia do mieszkańców z informacją o wyborach. W tej ostatniej kwestii, związanej z rozpowszechnieniem obwieszczeń wyborczych, ciągle mam niedosyt. Co prawda dzielnica zakupiła piękne, wielkie słupy ogłoszeniowe, ale jakoś nie zostały one (bądź zostały w niewielkim zakresie) oplakatowane obwieszczeniami. A przecież bardzo potrzebne wyborcom są dwie podstawowe informacje, które można wyczy-tać z tychże obwieszczeń i odpowiednio wcześniej przygotować się do wyborów. W pierwszej kolejności wyborca powinien móc przeczytać wykaz zbiorczy wszystkich kandydatów z podziałem na ugrupowania polityczne, aby zawczasu dowiedzieć się o nich czegoś więcej. Następnie powinien mieć informację, gdzie ma się zgłosić w celu uczestnictwa w głosowaniu.
Niestety informacji takich nie było prawie wcale na drzwiach klatek schodowych w blokach. Część mieszkańców, którzy od wielu lat uczestniczą w wyborach przyzwyczaiła się już do tego, że z reguły należy pójść do pobliskiej szkoły czy klubu, bo tam zazwyczaj organizowane jest głosowanie. Niestety zapomniano o licznych nowych osiedlach, które powstały w ciągu ostatnich kilku lat na terenie dzielnicy. Nasi nowi mieszkańcy nie zostali w szczególnie wyraźny sposób poinfor-mowani o swoim lokalu wyborczym. Zabrakło chyba chęci porozumienia z adminis-tratorami tychże budynków, co do rozprowadzenia na ich terenie (częstokroć w osiedlach zamkniętych) oficjalnych informacji wyborczych. Szkoda, bowiem sze-roko rozpropagowana informacja o charakterze organizacyjnym zawsze wpływa na podwyższenie frekwencji.
Po wyborach ważnym problemem, który ostatecznie (niezależnie od oficjalnych regulacji prawnych) zawsze spada na samorząd, jest uporządkowanie okolicy i uprzątnięcie materiałów wyborczych, które zaśmiecają ulice. Mimo że w świetle prawa komitety wyborcze są zobligowane do usunięcia swoich materiałów, to jednak często zdarza się, że byli kandydaci okazują się zbyt "zapominalscy", aby posprzątać swoje plakaty. Co prawda władze samorządowe mają prawo obciążyć ich kosztami porządkowania terenu, ale najczęściej wyegzekwowanie należnej zapłaty graniczy z cudem.
Miejmy nadzieję, że teraz nastąpi w naszym kraju wyborcze "uspokojenie" i odpoczniemy dłużej niż rok od kolejnych zmagań organizacyjnych i porządkowych.
sebko@sebastian-kozlowski.waw.pl