Po co wysyłamy posłów do Brukseli?
17 czerwca 2014
Wybory europejskie są już za nami. Osobiście nie kandydowałem w tych wyborach (mieszkańcy Prawego Brzegu wybrali mnie przecież na cztery a nie na dwa lata), ale jako obywatel mam określone oczekiwania pod adresem naszych posłów do Parlamentu Europejskiego, niezależnie od ich poglądów politycznych.
1. Walka z bezrobociem, zwłaszcza wśród młodzieży. To najlepsza metoda walki z rosnącymi w siłę w różnych krajach ugrupowaniami antyeuropejskimi, czy wręcz faszystowskimi.
2. Rozszerzenie programów mających ułatwić godzenie pracy zawodowej z wychowywaniem dzieci. Unia Europejska głosi hasła równości kobiet i mężczyzn. Całkowicie to popieram, ale same hasła nie wystarczą, trzeba stworzyć ku temu warunki.
3. Zdecydowanie więcej międzynarodowych praktyk i wymian oraz możliwości pracy w charakterze wolontariuszy dla młodzieży. To najlepszy sposób na budowanie społeczeństw otwartych, tolerancyjnych i wolnych od ksenofobii.
4. Jednym z priorytetów unijnej polityki socjalnej powinno być silne wsparcie dla budownictwa socjalnego i komunalnego. Mieszkania o niskich bądź umiarkowanych czynszach pełnią dwie funkcje: socjalną (wyprowadzają ludzi z ruder) i społeczno-gospodarczą - ułatwiają walkę z bezrobociem, gdyż umożliwiają zmianę miejsca zamieszkania i znalezienie niedrogiego mieszkania tam, gdzie jest praca.
5. Bezpieczeństwo energetyczne. Ostatnie wydarzenia na wschodzie Europy pokazały, że niezbędna jest wspólna polityka energetyczna, bez której Unia nie będzie mogła odgrywać ważnej roli w polityce międzynarodowej, a nieprzyjazne Unii kraje będą realizować swoje interesy, rozbijając unijną jedność i solidarność.
6. Skuteczna pomoc dla Ukrainy. Dzisiaj, w dobie kryzysu, kiedy wielu Europejczyków kręci nosem na Unię, oni chcą do Europy! Płakać mi się chce, kiedy widzę to, co dzieje się na Ukrainie. Trzeba im pomóc za wszelką cenę i przeznaczyć na ten cel odpowiednie środki finansowe.
7. Realizacja wszystkich wyżej wymienionych postulatów wymaga pieniędzy. Dlatego oczekuję od naszych posłów, że będą postulowali zwiększenie budżetu Unii Europejskiej. Nie można budować wielkiej, historycznej wspólnoty europejskich państw, mając do dyspozycji zaledwie 1% ich łącznego produktu krajowego brutto, a w nadchodzącym siedmioleciu nawet mniej niż 1%! Gdzie szukać tych pieniędzy? Czy w kieszeniach 500 mln europejskich obywateli? Nie ma takiej potrzeby. Od pewnego czasu wałkowany jest projekt opodatkowania transakcji finansowych, czyli zakupu i sprzedaży walut i papierów wartościowych. Transakcje te w większości mają charakter spekulacyjny. Podmioty, dokonujące tych transakcji (banki i różnego rodzaju fundusze inwestycyjne) dysponują ogromnymi środkami. Komisja Europejska rozpatruje projekt opodatkowania tych transakcji niewielkim podatkiem, w wysokości maksymalnie 1 promila ich wartości. Wobec ogromnej liczby tych transakcji nawet tak niewielka stawka przyniosłaby budżetowi unijnemu corocznie nawet do 90 mld euro, co zwiększyłoby wspólny budżet aż o 60%! Wystarczyłoby na wszystkie cele, które wymieniłem.
Warto zainteresować się pracami Parlamentu Europejskiego. I warto zrozumieć, po co to wszystko.
Marek Borowski
senator z Pragi i Targówka, były marszałek Sejmu (2001-2004), wicepremier (1993-1994) i poseł (1991-2011)