REKLAMA

Puls Warszawy

różne

 

Agresja w tramwajach i autobusach - jak to wyplenić?

  17 czerwca 2014

alt='Agresja w tramwajach i autobusach - jak to wyplenić?'
źródło: www.strazmiejska.waw.pl

Dwa tygodnie temu opublikowaliśmy tekst o agresji wobec kontrolerów biletów. Życie szybko dopisało ciąg dalszy - w tramwaju nr 26 pijana gówniażeria dotkliwie pobiła osobę, która zwróciła im uwagę. - Co z ochroną w stołecznych autobusach i tramwajach? - denerwują się mieszkańcy.

REKLAMA

Marcin B., Arkadiusz K., Michał M. Kto jest winien agresji wobec kontrolerów? Kto jest winien agresji wobec kontrolerów?
Rośnie poziom agresji wobec kontrolerów biletów. Kilka tygodni temu jeden gapowicz odgryzł kontrolerowi kawałek ucha, innym razem "kanara" pobito. Chamiejemy czy sami są sobie winni?
, i Mariusz M. w tramwaju pili alkohol, śpiewali i tańczyli. Ile razy widzieliśmy podobny obrazek? Było po 23.00, a gdy jeden z pasażerów zwrócił im uwagę, młodzieńcy - najmłodszy miał 21 lat, najstarszy 24 - rzucili się na niego i zaczęli bić i szarpać. Na szczęście wezwano policję, która rozbawionych chłopaczków zabrała na dołek. Poszkodowanym okazał się akurat ochroniarz(!) zatrudniony przez ZTM.

Podejrzewam jednak, że gdyby nie było ochroniarza, nikt nie odważyłby się ukrócić rozwydrzonej młodzieży zabawy. Co prawda regulamin przewozu ZTM przewiduje, co zrobić z podobnymi osobnikami: "osoby zagrażające bezpieczeństwu, porządkowi lub wywołujące uczucie odrazy otoczenia mogą być usunięte przez obsługę pojazdu, pracowników nadzoru ruchu, służby metra lub kontrolerów biletów z pojazdu, przystanku lub ze stacji metra, bądź niedopuszczone do przewozu lub wejścia do strefy biletowej metra". To czysta teoria.

Kierowca ma guzik

Jak to wygląda w rzeczywistości - wiemy wszyscy. Okazuje się, że "obsługa pojazdu" wcale nie musi interweniować osobiście. Kierowca czy motorniczy mają jedynie możliwość wezwania służb mundurowych czy zmiany trasy, by dotrzeć w pobliże komisariatu. Poza tym większość pojazdów ma zamontowany monitoring, dzięki któremu można łatwo zidentyfikować sprawcę kradzieży czy rozboju, a sami kierowcy mogą też powiadomić swoją centralę i poinformować o niebezpiecznych sytuacjach w pojeździe. Sam dostałem kilka lat temu bombę w nos, bo śmiałem się upomnieć u gimnazjalisty o miejsce dla dziecka w autobusie. - Kierowca nawet nie powinien interweniować, bo to nie jest jego zadanie - mówi Adam Stawicki, rzecznik Miejskich Zakładów Autobusowych, jednego z przewoźników obsługujących komunikację w stolicy. - Każdy kierowca ma do dyspozycji dwa guziki - zielony, służący do zwykłej komunikacji z centrum dyspozycyjnym i czerwony - alarmowy. Po jego naciśnięciu dyspozytorzy dostają sygnał o zagrożeniu i mają kontakt z pojazdem. Kierowca nie musi nawet niczego mówić, bo uruchamiany jest nasłuch w autobusie, który jest też od razu namierzany - starsze pojazdy z dokładnością do 100 metrów, nowsze do metra - i dyspozytorzy wzywają odpowiednie służby, które wiedzą, co mają robić.

Zarząd Transportu Miejskiego ma też własnych ochroniarzy, którzy działają w środkach komunikacji codziennie w godzinach wieczornych i nocnych. To kwalifikowani pracownicy firm ochroniarskich, wyłanianych w przetargach - może rzadko widoczni, może nie wszędzie obecni, ale zawsze to coś. I jak wynika z powyższego przykładu - nie boją się narażać, gdy potrzeba. W tym roku za usługi firm ochroniarskich stołeczny transport zapłaci 3,6 mln zł. Ilu jest ochroniarzy? Według danych ZTM - trzydziestu.

Czemu jednak liczyć na innych? Dlaczego sami nie potrafimy stanąć okoniem wobec łobuzerii? Dochodzi do tego, że kilkunastoletnie dzieci terroryzują pasażerów słuchaniem na cały regulator muzyki, która nie musi podobać się innym - i nikt nie zwróci im uwagi. A czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci. Dzisiaj bezkarnie "wali po uszach" decybelami - jutro opluje innego pasażera, pojutrze potraktuje go butem.

Jasne - można się bać bandytów, ale nie mogą oni być bezkarni. I to od nas zależy, jak długo będą. Sam dostałem kilka lat temu bombę w nos, bo śmiałem się upomnieć u gimnazjalisty o miejsce dla dziecka w autobusie. Po ciosie chłopaczyna uciekł między rówieśników, w autobusie nikt nie zareagował - trudno. Ale miejsce dla przedszkolaka miałem.

Wiktor Tomoń

Jak skutecznie obronić się przed podobnymi wypadkami? Opowiedzcie swoje historie..

 

REKLAMA

Komentarze (1)

# To ten ochroniarz..Czyli ja.

21.01.2015 22:55

Tak ..Tylko by mogi szanować ludzi i lepiej im płacić....
więcej na forum

REKLAMA

Najnowsze informacje w Pulsie Warszawy

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

Najchętniej czytane w Pulsie Warszawy

Misz@masz

Artykuły sponsorowane

REKLAMA

REKLAMA

Kup bilet

Znajdź swoje wakacje

Powyższe treści pochodzą z serwisu Wakacje.pl.

Polecamy w naszym pasażu

Wstąp do księgarni

REKLAMA

REKLAMA

Top hotele na Lato 2024
Top hotele na Lato 2024

REKLAMA

REKLAMA

Wyjazdy sportowe
Wyjazdy sportowe