Po co ten trawnik?
4 grudnia 2009
Problem z parkowaniem dotyczy wielu zmotoryzowanych mieszkańców dzielnicy. Tym razem kierowcy z ulicy Żytniej skarżą się, że zabrano im miejsca do parkowania.
Czytelnik pyta, czy przed takimi inwestycjami nie należałoby konsultować faktu ograniczenia liczby miejsc parkingowych z mieszkańcami? Opisuje dantejskie sceny walk o miejsca parkingowe. - Po drugiej stronie ulicy znajduje się dość szeroki chodnik również niedostępny dla parkowania, a na ulicach przyległych na węższych chodnikach parkować można - mówi.
Za postawienie barierek grodzących trawnik odpowiedzialny jest Zarząd Oczyszczania Miasta. Ten odpiera argumenty.
- Jest coś niezrozumiałego w myśleniu warszawiaków. Chcą, by w mieście było zielono, przyjemnie a jednocześnie nie przeszkadzają im rozjeżdżone trawniki i ich obskurny wygląd? Co ma zrobić firma, która jest odpowiedzialna za zieleń w mieś-cie: likwidować ją czy dopuszczać do jej degradacji? Do naszych obowiązków nale-ży odpowiednie dbanie o zieleń i jeżeli jest taka potrzeba - grodzimy ją, by nie zo-stała rozjeżdżona przez tzw. kulturalnych kierowców - mówi Iwona Fryczyńska z ZOM.
Może nie warto upierać się przy trawniku, skoro wyraźnie brakuje miejsc par-kingowych i każdy wolny skrawek zieleni jest natychmiast zastawiony przez samo-chody? Przecież nie można wszystkiego ogrodzić. Czy ZDM nie rozważał tu budowy miejsc parkingowych w miejsce rozjeżdżonej trawy?
- Dla prywatnej wspólnoty czy spółdzielni ZDM nie buduje parkingów - takie są przepisy. Jeżeli mieszkańcy chcą mieć parking, powinni sami znaleźć fundusze na jego utworzenie i wystąpić do ZDM z prośbą o pozwolenie na zajęcie pasa drogi w celu utworzenia miejsc parkingowych. My budujemy parkingi tylko w miejscach, gdzie mają służyć ogółowi - czyli wszystkim bez ograniczeń. A parking na Żytniej służyłby tylko okolicznym mieszkańcom - twierdzi Adam Sobieraj z ZDM.
nc