Po co komu rada osiedla?
5 czerwca 2009
Tak zdają się myśleć władze dzielnicy Wawer. O przywileje dla siebie zaczynają walczyć radni z osiedli wawerskich.
Przede wszystkim, rady osiedli nie mają osobowości prawnej. Z administracyj-nego punktu widzenia ich członkowie nie mają żadnej możliwości współpracy z ra-tuszem, z ich zdaniem urzędnicy liczyć się nie muszą, a postulaty przez nich zgła-szane mogą być traktowane tak samo, jak pisma pojedynczych osób. Rady osied-lowe chciałyby ten stan zmienić.
- Współpracę rad osiedli z radą dzielnicy oceniam jako bardzo złą - twierdzi Krzysztof Waśkiewicz z rady osiedla Zerzeń. - Tylko kilku radnych jest zaintereso-wanych współpracą z radami osiedli, natomiast większość najchętniej by nas zlikwi-dowała. Nie są określone nasze kompetencje oraz zasady współpracy z radą dziel-nicy oraz urzędem dzielnicy. Obecna współpraca oparta jest na przyzwyczajeniach jeszcze z czasów, gdy Wawer był gminą. Od czasu, gdy Wawer jest dzielnicą, rady osiedli z każdym rokiem są coraz bardziej spychane na margines.
Krzysztof Waśkiewicz wylicza dalej: - W latach 2003-2006 w tych spotkaniach zawsze uczestniczył pełnomocnik prezydenta Warszawy. W 2007 roku spotkania nie było, ponieważ pomimo kilkakrotnej próby nie udało się ustalić dogodnego terminu dla zarządu dzielnicy. Burmistrz Jacek Duchnowski nie zaszczycił swoją obecnością żadnego z dotychczasowych zebrań, a w roku ubiegłym delegował na zebranie wi-ceburmistrza Marka Kocińskiego, chociaż jak powszechnie wiadomo tematyką ta-kich spotkań są przede wszystkim sprawy związane z inwestycjami, które mu nie podlegają. Po spotkaniu, które sprowadziło się do notowania przez burmistrza Ko-cińskiego pytań mieszkańców odnośnie ulic, kanalizacji, planów zagospodarowania itp. rada osiedla nie otrzymała żadnej odpowiedzi. Tematy, które chcieliśmy omó-wić w tym roku, poruszane były już od wielu lat, lecz nigdy nie zostały załatwione, a liczba problemów do rozwiązania rośnie z każdym rokiem. Kolejnym problemem jest fakt, że większość kierowanej przez nas korespondencji pozostaje bez odpo-wiedzi. W naszych spotkaniach nie uczestniczył żaden radny z naszego okręgu. Wszystkie nasze spotkania są otwarte i mogą w nich uczestniczyć wszyscy miesz-kańcy. To oni zgłaszają do nas problemy, z jakimi się spotykają każdego dnia. My jesteśmy od tego, żeby je przekazywać dalej i to robimy. Niestety większość zgła-szanych przez nas tematów pozostaje bez odpowiedzi lub reakcja jest niewystar-czająca.
Jakie rozwiązanie widziałby przewodniczący rady osiedla dla poprawy współ-pracy z urzędem dzielnicy? - Żeby współpraca rad osiedli z radnymi, władzami dzielnicy oraz urzędnikami była dobra, muszą zostać spełnione pewne warunki: określenie zasad współpracy, kompetencji i rozliczanie ze współpracy.
- Współpraca dzielnicy z radami osiedli układa się różnie, tak jak różni ludzie zasiadają w samych radach. Na pewno dzięki radom osiedlowym urzędnicy lepiej poznają problemy mieszkańców. Szkoda tylko, że nie wszystkie rady są zaangażo-wane w prace samorządowe, ale to wynika także z faktu nieuregulowanego statusu prawnego. Posiedzenia komisji i rady dzielnicy są jednak otwarte dla wszystkich, dlatego serdecznie zapraszamy rady do udziału w obradach - mówi Andrzej Murat, rzecznik Wawra.
Z podobnym problemem borykają się inne dzielnice. Na Białołęce wobec utraty znaczenia przez rady osiedli, mieszkańcy powołali stowarzyszenia. Teraz jako organizacje trzeciego sektora pozyskują pieniądze na różne cele społeczne - głów-nie imprezy sportowe i kulturalne. To obecnie najlepsza forma dla aktywności sub-lokalnej, a osobowość prawna stowarzyszeń pomaga w relacjach z władzami.
Wiktor Tomoń