Płoną auta na Białołęce. Zwarcie czy podpalenie?
8 listopada 2016
Kilka dni temu na osiedlu Lewandów spłonęły dwa samochody. Według strażaków, do pożaru samochodu najczęściej dochodzi z powodu zwarcia instalacji elektrycznej. Jak było tym razem?
Do pożaru doszło na początku listopada, przed jednym z bloków w pobliżu skrzyżowania Kartograficznej z Podłużną. Dostawczak palił się tak intensywnie, że ogień przeniósł się na zaparkowany obok samochód osobowy. Dzięki szybkiej akcji strażaków udało się uratować jeszcze trzy stojące po sąsiedzku pojazdy. W zdarzeniu nikt nie ucierpiał, jedynie kieszenie właścicieli aut.
- Ogień pod maską mógł powstać na skutek zwarcia instalacji elektrycznej, ale równie dobrze mogło dojść do podpalenia. Najczęściej jednak to kierowcy zapominają o dbaniu o silnik, o przewody, które często ocierają się o siebie. Niejednokrotnie powodem jest także wadliwie przeprowadzona naprawa. Samochodową gaśnicą rzadko kiedy udaje się ugasić nawet mały pożar pod maską, zawsze należy nas wezwać - mówi jeden ze strażaków.
To kolejny pożar samochodu w naszej dzielnicy w tym roku. Zwykle są one wynikiem samozapłonu, jednak zdarzały się sytuacje, w których ogień wzniecono z premedytacją.
- Tylko w tym roku prowadziliśmy pięć postępowań w sprawie uszkodzenia pojazdów na skutek celowego ich podpalenia - mówi sierż. sztab. Paulina Onyszko z policji.
(mk)