Plaga biedronek azjatyckich. "Chcą przezimować w domach"
26 października 2020
Mieszkańcy stolicy coraz częściej narzekają na niespotykaną ilość biedronek. - Jest ich pełno. Nie można otworzyć okna - pisze pani Anita na jednym z portali społecznościowych.
- Ja nie otwieram okien. Siedzą przyklejone do szyby i czekają, aż je wpuszczę, cwane bestie. Szukają schronienia na zimę. Mój tata zabija po kilkanaście dziennie - opowiada pani Karolina.
Biedronki azjatyckie, bo o nich mowa, zwane także arlekinami, pojawiły się w Polsce pierwszy raz w 2006 roku. Od tego czasu gatunek ten obserwujemy w naszym kraju co roku, najczęściej właśnie w październiku. To właśnie wtedy podejmują próbę długodystansowych lotów w miejsca, gdzie mogłyby przezimować.
Arlekiny można spotkać zarówno na terenach wiejskich: na łąkach czy w lasach, jak również w terenach zurbanizowanych, gdzie najczęściej chowają się w futrynach i framugach okiennych.
Czy azjatyckie biedronki są niebezpieczne?
Biedronki azjatyckie mogą mieć różne ubarwienie: żółte, pomarańczowe, czerwone, a nawet czarne, mają ok. 5-8 mm długości, a liczba kropek na ich grzbiecie waha się od 0 do 23. Arlekiny nie są szkodliwe dla ludzkiego życia, ale ich ugryzienia, podczas których wydzielane są szkodliwe płyny obronne mogą wywołać m.in.: alergiczne zapalenie spojówek, obrzęk naczynioruchowy czy pokrzywkę.
- Nie można powiedzieć, że biedronki azjatyckie są szczególnie niebezpieczne dla człowieka. Oczywiście, wydzielają substancje zawierające związki, które mogą wywoływać reakcje alergiczne. W październiku, kiedy owady zbierają się w skupiska na zimowanie, stężenia tych substancji są większe. Czasem zdarza się, że biedronka może ugryźć człowieka, ale nie stanowi to niebezpieczeństwa dla zdrowia - powiedział w rozmowie z tvnmeteo.pl dr Karol Szawaryn, entomolog z Muzeum i Instytutu Zoologii Polskiej Akademii Nauk.
(mk)