Piskorczycy kontra Tusk
16 maja 2006
Władze Platformy Obywatelskiej wypowiedziały wojnę ludziom Pawła Piskorskiego, którzy w demokratycznych wewnątrzpartyjnych wyborach zaczęli odzyskiwać władzę w partii. Gdy przejęli ją na Mazowszu zarząd PO nie wytrzymał.
- Czy to jeszcze jest moja partia? - zastanawia się uczestnik forum "Echa" i dodaje, że nie akceptuje niedemokratycznego posunięcia władz PO zwłaszcza w kontekście coraz większych wpływów, jakie w partii ma "populistka Julia Pitera". Mazowiecki zarząd Platformy Obywatelskiej bronił w zeszłym tygodniu Pawła Piskorskiego. Decyzję swoich władz krajowych uważa za niesprawiedliwą.
Tymczasem bardzo prawdopodobne, że Paweł Piskorski pójdzie na wojnę z kolegami, którzy skazali go bez sądu i prawa do obrony. Pierwszą bitwą mają być wybory prezydenckie w Warszawie. Do startu w nich eurodeputowany chce namó-wić Andrzeja Olechowskiego - donosiło w zeszłym tygodniu "Życie Warszawy". Piskorski i Olechowski znają się doskonale. Razem zakładali PO i obaj mają uraz do jej obecnych władz. Olechowski odszedł po konflikcie z Janem Rokitą.
- To są na razie tylko spekulacje prasowe, bo żadne decyzje nie zapadły - powiedział "Echu" radny PO Maciej Białecki. - Decyzje te w dużej mierze zależą od rozsądku władz Platformy. Na razie ta awantura jest koszmarna i nikomu na zdrowie nie wyjdzie. Jeżeli nadal będzie trwać rzeź, jak w zeszłym roku, to jest to możliwy scenariusz, tak samo jak możliwe jest i to, że na prezydenta wystartuje sam Piskorski. Jednak najbardziej pożądana jest zgoda w PO i mam nadzieję, że do niej dojdzie - zakończył Białecki.
oko