Piłka nożna dla dziewczynek coraz popularniejsza
27 lipca 2012
- Nie wiem, czy to Euro czy stała tendencja, ale w tym roku zgłosiło się do nas wyjątkowo wiele dziewczynek - mówi Marek Anglart, prezes i trener MUKS Praga Warszawa, dziewczęcego klubu piłki nożnej.
Na świecie, zwłaszcza w USA czy krajach skandynawskich, kobiece kopanie piłki jest bardzo popularne, a mecze pierwszych reprezentacji zapełniają stadiony. U nas na futbolistki patrzy się z przymrużeniem oka. W MUKS jest zarejestrowanych 86 zawodniczek, a dodatkowo 20 chce podjąć treningi. Poza nimi w stolicy takich klubów nie ma. Kiedyś sekcję dziewczęcą miał SEMP Ursynów, także Unia. Nie bardzo jest z kim mierzyć siły. Drużyna juniorek młodszych gra w lidze z chłopcami, młodziczki w lidze Orlików. I radzą sobie. W ubiegłym sezonie po rundzie jesiennej juniorki zajmowały nawet czwartą pozycję na 12 zespołów.
- Na wiosnę zawsze jest trudniej, bo wtedy chłopcy najszybciej rosną. A różnica w sile robi swoje. Zawsze jednak coś wygrywamy - opowiada prezes szczycący się mistrzostwem Polski młodziczek i kilkoma medalami mistrzostw krajowych. Wychowanki MUKS grają w lidze seniorek, gdzie są ze wszystkich najmłodsze. W kategorii wiekowej do lat 15 klub ma sześć reprezentantek Polski, w U-19 trzy. W ciągu 11 lat do reprezentacji trafiło blisko 50 wychowanek.
- Do kategorii seniorek nie dochodzimy, bo jak dziewczyny po skończeniu gimnazjów i liceów idą na studia, przeważnie rezygnują z gry. Muszą z czegoś się utrzymywać, a my im nie możemy płacić. Żeby dostawać stypendia trzeba być w czołowej trójce w kraju, a w kategorii juniorek młodszych w piątce w Europie. Na razie aż takich sukcesów nie osiągamy. Z seniorkami gramy w I lidze, czyli de facto drugiej. O awans się nie bijemy, bo to bez sensu, pewnie byśmy szybko spadli. Zawodniczki mistrzyń kraju z Raciborza dostają po 3 tys. zł miesięcznie. Nawet Radom zajmujący trzecią lokatę w naszej lidze płaci po 500-1 tys. zł. My nie możemy. Kiedyś wysłałem 600 listów do różnych firm z prośbą o wsparcie. Nie odpowiedział nikt. Straciłem tylko na koperty i znaczki - mówi Anglart. Ale dwa razy MUKS awansował do Ekstraligi. Grał w niej w latach 2004-2006 i 2008-2009, ale potem faktycznie spadał.
Klub zarejestrowany przy Radzymińskiej powstał 11 lat temu z inicjatywy rodziców dziewcząt. Jest pięciu licencjonowanych trenerów, w tym dwie panie. Pieniądze na ich pensje pochodzą z Biura Sportu i Rekreacji. Roczne dotacje na klub to w sumie ok. 150 tys. zł. Ostatnio doszły jeszcze 4 tys. zł z dzielnicy. Mecze i treningi odbywają się przy Kawęczyńskiej 44, czyli tam, gdzie mieści się szkółka Barcelony.
- Rocznie za to boisko płacimy 50-60 tys. zł. Trochę to wszystko bez sensu, bo tak naprawdę te pieniądze krążą po mieście. Miasto daje nam dotację, my jej część odprowadzamy do OSiR-u, a potem pieniądze wracają do miasta. Z drugiej strony, gdyby nie miasto, to już dawno by nas nie było - przyznaje prezes i jednocześnie trener zespołu juniorek młodszych.
mac