Piesi codziennie ryzykują na Mehoffera
2 grudnia 2011
Przeciągające się budowy wiaduktów w Choszczówce i Płudach to wielkie utrudnienia nie tylko dla kierowców. Piesi również mają kłopoty z bezpiecznym poruszaniem się po drogach. Niestety, nie mają wsparcia we władzach. A może mają, tylko bardzo nieskuteczne?
Najpierw mieszkańcy walczyli o zrobienie przejścia przez tory, choćby z płyt, po drugiej stronie Mehoffera, od Zawiślańskiej. Nic z tego. Dostali odpowiedź, że to niepotrzebne. Z kolei istniejący chodnik jest permanentnie rozjeżdżany przez ciężarówki z placu budowy, więc i tak piesi chodzą po ulicy. Walczą przynajmniej o oznaczenie przejść dla pieszych po obu stronach przejazdu kolejowego.
- To jedno z bardziej niebezpiecznych miejsc w tej części dzielnicy. Tam już dawno powinno być przejście dla pieszych. Żeby przejść przez ulicę, trzeba na nią niemal wtargnąć, bo inaczej nie ma szans na przedostanie się na drugą stronę. Poza tym przecież samo przejście przez tory powinno być zabezpieczone. Tam jest tak duży ruch samochodów, że czasem naprawdę strach się poruszać - tłumaczy mieszkanka Choszczówki.
Mieszkańcy już jakiś czas temu próbowali uzyskać pomoc od władz dzielnicy w tej sprawie. Okazało się, że są one bezradne, ponieważ teren na czas budowy należy do PKP. Wiceburmistrz Piotr Smoczyński poprosił PKP PLK o przychylenie się do próśb mieszkańców. - Jeszcze przez pół roku piesi będą musieli przechodzić przez tę ruchliwą ulicę w bardzo niebezpiecznym miejscu. Pół roku to dużo, kiedy mówimy o bezpieczeństwie, dlatego przejście powinno powstać na Mehoffera - mówił podczas spotkania z mieszkańcami wiceburmistrz.
Anna Sadowska