Pies w urzędzie. "Może być niekomfortowo"
22 sierpnia 2019
Pod koniec czerwca kolejny urząd dzielnicy w Warszawie zlikwidował zakaz wstępu dla czworonogów. Nie wszyscy z tego powodu są zadowoleni.
"Urząd mojej dzielnicy ogłosił, że ratusz likwiduje zakaz wstępu dla psów. Teraz do budynku można wejść ze zwierzęciem, na szczęście warunkiem jest smycz i kaganiec. Odnoszę wrażenie, że najważniejszym zadaniem osoby zarządzającej dzielnicą jest zbieranie lajków i serduszek na Facebooku" - napisała do redakcji pani Karolina. Jak dalej przekonuje: "Urząd dzielnicy jest dla ludzi, nie dla psów. Psy nie załatwiają tam, mam nadzieję, swoich spraw, ludzie - tak. Nie rozumiem, dlaczego bardziej dba się o interesy zwierząt, niż mieszkańców. Przykładowo mój brat ma taką alergię, że w pobliżu psa natychmiast zaczyna kichać (wiele osób ma znacznie groźniejsze reakcje układu oddechowego - przyp. red.), a moja 4-letnia córka nie jest z nimi obeznana i zwyczajnie się boi. Do urzędu zostały przecież zaproszone nie tylko "pieski", ale i duże, czasem niebezpieczne psy. Wszystkie. I będą stały w urzędowej kolejce wśród ludzi, którzy mają prawo się ich obawiać lub nie życzyć sobie obwąchiwania, skakania na ubrania i brudzenia". Jej obawy zresztą w dużej liczbie podzielają internauci, którzy skrytykowali coraz większą otwartość urzędników na obecność czworonogów w urzędach.
"Ludzie przyrośnięci do psów"
- Z ludźmi przyrośniętymi do swoich psów jest jak z palaczami: nie widzą problemu i nie mogą sobie wyobrazić, że ktoś ma inny punkt widzenia i komuś może to przeszkadzać. Lubię zwierzęta, ale myślę, że urząd to nie miejsce na spędzanie czasu ze swoim pupilem - komentuje pan Andrzej. Przeciwników obecności psów w urzędach bez problemu można także spotkać wśród... posiadaczy czworonogów. - Psy mam. Do urzędu bym ich nie zabrała. Nie pozwalam moim obwąchiwać przypadkowo spotkanych osób na ulicy, uważam to za naruszanie przestrzeni osobistej - przyznaje pani Agnieszka. - Jako osoba uczulona na sierść zwierząt nie popieram takich pomysłów - przekonuje pan Paweł. - Mam psa, śpimy razem w łóżku pod kołderką, ale zgadzam się w 100% z autorką listu. Co z alergikami, małymi dziećmi, osobami bojącymi się zwierząt? - dowodzi Małgorzata.
Część urzędów przeciwna
Z psem możemy wejść do urzędu dzielnicy m.in. na Bemowie, Woli, na Targówku. - Nie widzimy problemu. Należy jednak uszanować opinie i obiekcje innych mieszkańców, którzy mogą czuć zagrożenie za strony czworonoga - mówi Konrad Rajca z wawerskiego magistratu. W podobnym tonie wypowiada się burmistrz Bielan. - Pies musi być na smyczy i w kagańcu, chodzi przede wszystkim o bezpieczeństwo i komfort mieszkańców, którzy załatwiają swoje sprawy - potwierdza burmistrz Bielan Grzegorz Pietruczuk.
Z czworonogiem, póki co, nie wejdziemy np. do urzędu dzielnicy na Białołęce. - W wydziale obsługi mieszkańców jest ciasno, a gdy dojdą nam do tego jeszcze zwierzaki, może być niekomfortowo, ale i względy bezpieczeństwa odgrywają tu dużą rolę - mówi Marzena Gawkowska, rzeczniczka dzielnicy Białołęka.
(DB)