Pierwsza ofiara zimna. Zwłoki na Kolejarskiej
5 grudnia 2017
Uliczny patrol medyczny, w skład którego wchodzą strażnicy miejscy i sanitariusz, tym razem nie zdążył uratować życia bezdomnego. Na Kolejarskiej znaleziono ciało mężczyzny, który jest pierwszą w tym sezonie ofiarą zimna.
Straż miejska stale nadzoruje miejsca, w których koczują bezdomni. Są to zazwyczaj pustostany przeznaczone do rozbiórki, kanały z rurami ciepłowniczymi, altanki działkowe czy dworce. Bezdomni często śpią jedynie pod cieplejszym kożuchem, przykrywając się dodatkowo kartonami i jest to niestety dla nich bardzo niebezpieczne. Sytuacja staje się jeszcze gorsza, gdy w grę wchodzi alkohol. Wówczas organizm wychładza się jeszcze szybciej i jest podatny na zamarznięcie. W ostatnich dniach temperatury zeszły poniżej zera, a więc i sytuacja osób bezdomnych stała się przez to dużo trudniejsza. Bezdomni do ogrzania się używają też popularnej "kozy", w której palą czym tylko się da, lub urządzają zwykłe palenisko, przy którym rozgrzeją się na kilka godzin. Czasami jednak, gdy zasną w temperaturze dramatycznie niskiej, a pomoc przyjdzie zbyt późno, mogą się już niestety nie wybudzić. Tak było na Targówku.
Pierwszy zgon z powodu zamarznięcia
Strażnicy wraz z ratownikiem z Fundacji "Lekarze Nadziei" pracowali ostatnio przy Kolejarskiej, gdzie nagminnie przebywają bezdomni. W pierwszym odwiedzonym budynku zastali kobietę i mężczyznę, którzy nie wymagali pomocy medycznej. Ci wskazali im jednak kolejną lokalizację, gdzie mieli spać dwaj mężczyźni. Jeden z nich po obudzeniu stwierdził, że nie jest mu potrzebny lekarz. Drugi niestety nie reagował na próby obudzenia, leżał na brzuchu z twarzą w poduszce. Ratownik nie wyczuł pulsu. Źrenice nie reagowały na światło latarki, nie oddychał, jego ciało było sztywne. Na miejsce wezwano pogotowie i policję. Lekarz pogotowia stwierdził zgon. Towarzysz zmarłego nie potrafił niczego o nim powiedzieć - oprócz imienia. Dane mężczyzny udało się ustalić na podstawie znalezionego przy nim mandatu.
Reagujmy!
- Był to pierwszy przez nas odnotowany przypadek śmiertelny w tym sezonie jesienno-zimowym. W poprzednich latach też niestety zdarzały się zgony z powodu zamarznięcia. Pod stałym nadzorem mamy ponad 100 miejsc w całej Warszawie, gdzie mogą się znajdować bezdomni. Ich liczbę szacujemy na około 400, dokładnych statystyk nie prowadzimy - mówi Monika Niżniak, rzeczniczka prasowa straży miejskiej, która dodała, że straż miejska codziennie odwozi przemarzniętych bezdomnych do noclegowni i schronisk. Rozwożone są również ciepłe posiłki, które bezdomni przyjmują bardzo chętnie. Strażnicy przekazują im też od Caritas Polska ciepłe skarpety, czapki, polary i koce. Bywa też tak, że nie chcą pojechać do noclegowni, wówczas strażnicy co kilka godzin doglądają, co dzieje się z osobą, która odmawia pomocy.
- Uczulałabym mieszkańców, że jeżeli widzą osoby błąkające się bez celu, często zaniedbane, z różnymi problemami zdrowotnymi, o których nie musimy przecież wiedzieć, niech reagują. Trzeba dzwonić po straż miejską. Nie przechodźmy obok nich obojętnie i nie pozwólmy im umrzeć na mrozie - apeluje Monika Niżniak.
(DB)