Pieniędzy jest za mało
3 kwietnia 2009
Na temat wykorzystania obiektów sportowych przez młodzież szkolną "Echo" rozmawia z Wojciechem Lesiukiem, wiceburmistrzem Woli.
Wojciech Lesiuk |
Dla kogo są przyszkolne hale i baseny? Wiele z tych obiektów powstało na terenie szkół, a uczniowie muszą płacić za użytko-wanie.
- Aby taki obiekt, czy to basen czy hala, mógł funk-cjonować, potrzeba niemałych środków finansowych. Ktoś musi płacić sprzątaczkom, instruktorom, ratowni-kom, konserwatorom. Dodajmy do tego niemałe koszty eksploatacji - a więc opłaty za energię czy wodę oraz koszty remontów, czyszczenia basenów itp. Na przes-trzeni lat podejście do finansowania tego typu obiektów ewoluowało. Zmieniało się prawo. Odrzucono pomysł, by to szkoły zarządzały basenami i halami, gdyż byłoby to dla nich samobójstwo finansowe i organizacyjne - dyrektorzy szkół powinni trosz-czyć się przede wszystkim o edukację uczniów, a nie borykać się z problemami zarządzania czy finansowania działalności np. basenu. Wymyślono inną metodę. Obecnie większość tego typu ośrodków to tak zwane zakłady budżetowe. Przepisy stanowią, że tego typu instytucje muszą na siebie zarabiać - jednostkom samorzą-du terytorialnego wolno udzielać im dotacji przedmiotowych (dopłacać w celu utrzy-mania statutowej działalności) tylko do wysokości 50% ich dochodów. Poza tym jednostka taka nie może nikomu udostępnić basenu czy hali za darmo lub za sym-boliczną złotówkę. Może stosować rabaty i ulgi, ale tylko do poziomu "kosztów utrzymania" - resztę pokrywa się właśnie z dotacji.
Czyli szkoła nie może korzystać za darmo z basenu wybudowanego na jej terenie? Nawet gdy stoi on pusty?
- Nie pozwalają na to przepisy. Wejście dzieci na pływalnię kosztuje. Ktoś musi zapłacić za obsługę, zadbać o bezpieczeństwo. Jednocześnie dyrektor basenu czy hali może odpowiadać za narażanie na straty. Miasto oraz władze dzielnicy Wola przekazują szkołom pieniądze na korzystanie z przyszkolnych obiektów sporto-wych. Dzięki temu szkoły wykupują na preferencyjnych zasadach czas na basenie czy hali. Pojawia się kwestia uczniowskich klubów sportowych i innych stowarzy-szeń czy klubów sportowych, które również chcą otrzymywać zniżki. Jeśli hala sportowa byłaby użytkowana po kosztach przez szkoły i kluby sportowe, to dziel-nica czy miasto nie podołałoby z dopłatami. Budżet wolskiego Ośrodka Sportu i Re-kreacji sięga prawie 14 mln złotych rocznie, w tej kwocie jest blisko 5 mln dotacji z dzielnicy Wola na pokrycie braków finansowych powstających w wyniku stosowania ulg i rabatów dla szkół, uczniów, stowarzyszeń, osób starszych i realizowanych pro-gramów pomocowych. Ktoś musi płacić za basen czy halę. Przykro mi, ale jak na razie innego wyjścia nie ma.
Teoretycznie możliwy jest następujący scenariusz: firma X przychodzi do kierownika basenu czy hali i chce wynająć obiekt na cały dzień, na cały tydzień, na okres trzech miesięcy. Co wtedy?
- Mieliśmy już takie zdarzenia. Za każdym razem władze dzielnicy reagowały i nie dopuszczały do sytuacji, w której dzieci nie mogłyby pływać. Zysk zyskiem, ale nie za wszelką cenę.
Czy na Woli powstaną nowe przyszkolne obiekty sportowe?
- W trakcie realizacji jest dwupoziomowa hala sportowa przy gimnazjum na ulicy Deotymy. Z naszych obserwacji wynika, że liczba ośrodków sportowych w na-szej dzielnicy jest już wystarczająca. Mamy pięć basenów, dwie duże hale (trzecia dwupoziomowa w budowie). Pamiętajmy, że w sąsiednich dzielnicach również pow-stało sporo obiektów, jest w czym wybierać. Dlatego wolimy raczej skupić się na modernizacji istniejących placówek. Nasze baseny mają około dziesięciu lat. Wiele z nich wymaga przebudowy kas, natrysków czy szatni. Ludzie chcą też kilku atrak-cji w jednym miejscu, np. basenu, zjeżdżalni, sauny, siłowni czy fitnessu. Chcemy, żeby nasze obiekty mogły konkurować z nowoczesnymi, wielofunkcyjnymi obiekta-mi sportowymi w innych dzielnicach. Jednym z pomysłów jest np. dobudowanie zjeżdżalni przy basenie Delfin. Stawiamy też na modernizację przyszkolnych boisk. Mówimy o boiskach ze sztuczną trawą na granulacie, tartanową bieżnią czy bois-kiem do koszykówki ze specjalną nawierzchnią.
Czy planowana hala przy Deotymy nie podzieli losów innych obiektów przyszkolnych?
- Hala przy ul. Deotymy będzie należała do tamtejszego gimnazjum (inaczej niż np. Hala Koło). Raczej nie będzie dwóch odrębnych jednostek na tym samym terenie. Na pewno musi powstać w szkole stanowisko dyrektora hali, czyli osoby odpowiadającej za obiekt. W kwestii sportu gimnazjum rozwija się prężnie (klasy o profilu sportowym), więc hala będzie wykorzystana. Już teraz zgłaszają się do szkoły kluby i stowarzyszenia, które chcą w przyszłości korzystać z hali na zasa-dach komercyjnych. Jeśli dojdą do tego osoby prywatne i firmy, to jest nadzieja, że obiekt będzie na siebie zarabiał, a szkoła nie będzie musiała do tego dokładać.
Kto poniesie koszty utrzymania zmodernizowanych boisk przyszkolnych? Jak uchronić je przed wandalami?
- Utrzymanie nowych boisk będzie należało do szkoły, ale będzie ona mogła wynajmować je wszystkim chętnym. Oczywiście z zachowaniem właściwych pro-porcji i priorytetów. Jeśli chodzi o kwestię dewastacji - wierzę, że nasycenie dziel-nicy nowymi boiskami, które będą obłożone niemal przez cały czas, sprawi, że unikniemy zniszczeń. Kiedy młodzież nie ma co robić, rodzą się frustracje i głupie pomysły. Na nowych boiskach młodzi będą mogli się wyszumieć - na terenie dziel-nicy jest realizowany szereg programów pomocowych, które organizują różnego typu zajęcia. A wandalami powinna zająć się policja.
Chciałbym powrócić do kwestii współpracy szkół z OSiR-em. Chodzi o lodowisko zorganizowane przy ulicy Esperanto. Dyrektorka szkoły skarżyła się, że OSiR zostawił ją ze sprzątaniem i utrzymaniem porządku. W OSiR-ze usłyszałem, że lodowisko nie jest ich, lecz miasta.
- Muszę przyznać, że nie dotarły do mnie informacje o sporze szkoły z OSiR-em. Urządzenia służące do zorganizowania lodowiska są własnością OSiR-u i to on powinien porozumieć się z dyrekcją szkoły. Z tego co mi wiadomo, utrzymaniem porządku na lodowisku zajmowali się panowie zatrudnieni przez OSiR, mieli oni również dopilnować rozbiórki obiektu i uporządkowania terenu. Trzeba jednak pa-miętać, że w tym roku "cudem" udało nam się uruchomić lodowisko. We wcześ-niejszych latach taflę prowadziła firma, która ją wynajmowała. W tym roku, być może z powodu kryzysu, nie udało się znaleźć takiej firmy. Wiedzieliśmy jednak, że lodowisko będzie potrzebne dzieciom podczas ferii zimowych, więc mimo trudności uruchomiliśmy je. Być może przez pośpiech pewne rzeczy nie zostały do końca doprecyzowane. W przyszłości wyeliminujemy tego typu nieporozumienia.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał jj