Pasące się krowy i śląskie "parówy". Taka była Marymoncka
2 lutego 2017
Ma 3300 metrów długości i z pewnością ponad 300 lat historii. Marymoncka zdążyła w tym czasie "nieco" się zmienić.
Pierwsze wzmianki o biegnącej pod lasem Bielańskim szosie zakroczymskiej pochodzą z czasów rozbiorów Rzeczypospolitej, jednak droga między Warszawą a Zakroczymiem mogła istnieć w tym miejscu nawet w średniowieczu. Gdyby Marymoncka znów docierała do miejsca, od którego wzięła swą nazwę, musiałaby wchłonąć ulicę Słowackiego i przy stacji metra - nomen omen - Marymont ostro skręcić na północ. Stoi tam kościół Matki Bożej Królowej Polski, będący następcą pałacu Marie Mont (Wzgórze Marii). Francuska nazwa rezydencji słynnej królowej "Marysieńki" Sobieskiej szybko została spolszczona na "Marymont". W czasach Księstwa Warszawskiego prowadząca stamtąd droga została wyprostowana i obsadzona drzewami oraz zyskała żwirową nawierzchnię.
W XIX wieku i na początku XX Marymoncka była drogą prowadzącą na najdalsze "przedmieścia" Warszawy, gdzie istniały m.in. rosyjski fort Bielany (mocno zniszczony przy budowie Wisłostrady) i cmentarz żołnierzy włoskich, który można podziwiać do dziś, choć został pozbawiony monumentalnej bramy w faszystowskim stylu. Tuż przed II wojną światową patronem początkowego fragmentu Marymonckiej został Juliusz Słowacki.
"Parówy" pędziły do huty
Tramwaje kursowały Marymoncką już w latach 30., dowożąc pasażerów do supernowoczesnego kampusu Akademii Wychowania Fizycznego. Po wojnie linię przedłużono aż do Młocin, tych historycznych, a jej ostatni odcinek biegł śladem dzisiejszej Wisłostrady. Od lat 60. kursowały tamtędy słynne "parówy", czyli produkowane w Chorzowie Konstale 13N, łączone często w dwu- lub trójczłonowe składy.
- Zimą zdarzało się, że motorniczy startujący w zajezdni z pierwszym kursem zastawał śnieg na fotelach pasażerów - wspomina jeden ze starszych stażem pracowników Zarządu Transportu Miejskiego. - "Parówy" miewały dziurawe dachy i masę usterek, ale i tak je lubiliśmy. Dziś za taki tabor dostawalibyśmy skargę za skargą, i słusznie.
Ostatnie "parówy" przejechały Marymoncką ponad cztery lata temu. W Nowy Rok 2013 wszystkie Konstale 13N przeszły na zasłużoną emeryturę.
Bloki, krowy, zabytki
Na wspaniałym zdjęciu z początku lat 70. "parówa" sunie torami na Marymonckiej, obok których spokojnie pasie się krowa. Bielańczycy lubią śmiać się z Białołęki czy Chrzanowa, gdzie ostatnie bloki sąsiadują z polami kukurydzy albo pastwiskami. A przecież jeszcze kilka dekad temu tak samo było na Wrzecionie. Powstanie osiedla było możliwe dzięki budowie huty i likwidacji lotniska, zajmującego ogromną część dzisiejszych Bielan. Nowe bloki, wyrastające od lat 60., przeplatały się na Marymonckiej z ostatnimi pozostałościami zabudowy wiejskiej i przedmiejskiej, która przetrwała II wojnę światową (walki podczas powstania warszawskiego rozgrywały się daleko stąd).
Dziś Marymoncka to głośna i szeroka arteria, którą nie rządzą już krowy i "parówy", ale samochody. Warto wybrać się jednak na spacer szlakiem zabytków, przypominających o długiej historii ulicy. Już na Serku wita nas samotna kamienica z lat 30., ale naprawdę ciekawie robi się na skrzyżowaniu z Podleśną. Jedyną pierzeję Marymonckiej tworzą tam domy z lat 30. i 50., którym towarzyszy wspomniana Akademia Wychowania Fizycznego i... niepozorne zabudowania Szpitala Bielańskiego i remizy strażackiej, będące zabytkami powojennego modernizmu, który warszawiacy zaczęli doceniać dopiero kilka lat temu. Ale to temat na zupełnie inną historię. Póki co zapraszamy na zimowe spacery wzdłuż Marymonckiej i dzielenie się własnymi wspomnieniami, nie tylko tymi o krowach i "parówach".
Dominik Gadomski
historyk, redaktor portalu tustolica.pl