Osobno, ale razem
28 września 2002
Podana przez nas w poprzednim wydaniu informacja o opuszczeniu listy Platformy Obywatelskiej przez burmistrza Jerzego Smoczyńskiego i "Gospodarność" wywołała żywe reakcje naszych Czytelników. Komentarze były różne.
- Nie. Nie ma żadnego rozdźwięku. Mamy podobne poglądy w sprawie rozwoju Warszawy czy Białołęki. Rozmowy z Platformą Obywatelską rozpoczęliśmy wiele miesięcy temu m.in. dlatego, że liczyliśmy się ze zmianą ustroju stolicy. Chcąc dalej skutecznie reprezentować interesy Białołęki w radzie Warszawy musieliśmy swoich kandydatów umieścić na listach dużych partii. Nierealne byłoby wystawienie własnych kandydatów do rady miasta i sejmiku wojewódzkiego przez lokalne ugrupowanie samorządowe. Nie przekroczylibyśmy wymaganego progu, choćby nawet zagłosowali na nas wszyscy mieszkańcy Białołęki. Taka jest ordynacja. Musieliśmy szukać sojusznika i znaleźliśmy go. Wraz z burmistrzem Jerzym Smoczyńskim oraz osobami zaangażowanymi w sprawy Białołęki, z różnych środowisk, tworzyliśmy struktury Platformy w naszej gminie.
Każdy jest osobą dorosłą i sam odpowiada za swoje decyzje.
Każdy człowiek w ustroju demokratycznym ma prawo do własnego zdania, które trzeba uszanować, choć można się z nim nie zgadzać. Jeszcze raz podkreślam: nasze drogi nie rozeszły się w sposób wykluczający współpracę. Startujemy z różnych list, ale z podobnym programem, z niezmiennymi poglądami na rozwój naszej małej ojczyzny. Razem budowaliśmy tę gminę, jej organy i programy rozwoju.
Jest Pan przewodniczącym PO na Białołęce i jednocześnie szefem PS "Gospodarność". Zatem na którą listę mieszkańcy powinni głosować: Platformy czy "Gospodarności"?
- Zawsze lepiej jest iść do wyborów przy konsolidacji wszystkich sił. Jednoczyć się, a nie dzielić. Uważam, że podziały środowiska nie są najlepszym rozwiązaniem. Obie strony będą miały takie, czy inne problemy. Razem stanowiliśmy poważną siłę, mieliśmy najlepszych kandydatów na listach i największe szanse. Wybór należy do mieszkańców. Wyborcy powinni głosować na tych, których znają. Zarówno na listach PO, jak i "Gospodarności" są ludzie doświadczeni i sprawdzeni. Na nich trzeba głosować. Platforma Obywatelska wystawiła kandydatów na radnych, spośród osób znanych w swoich środowiskach, a także ludzi młodych, bardzo zaangażowanych w sprawy gminy, mogących wiele wnieść do pracy organów samorządowych. To stwarza szansę na wybór stabilnej rady, gwarantującej dobre zarządzanie Białołęką.
Nie wszyscy ludzie "Gospodarności" byli zepchnięci na margines list PO. Na przykład wiceprzewodnicząca rady Anna Woźniakowska kandyduje z pierwszego miejsca na Tarchominie, Andrzej Lech Sapiński z drugiego do rady Warszawy, a Pan także z drugiego do sejmiku wojewódzkiego.
- Każdy podejmował trudną decyzję. Na terenach zielonych rzeczywiście "Gospodarność" ma duży elektorat i duże szanse. Ale już na Tarchominie i Nowodworach może być różnie. Poglądy mieszkańców na terenach zurbanizowanych są bardziej upolitycznione. Każdy samodzielnie oceniał swoje szanse i podejmował decyzję.
Wielu obserwatorów twierdzi, że to taktyka wyborcza i że zaraz po 27 października znów będziecie razem.
- Jeszcze raz podkreślam: od ośmiu lat budujemy tę gminę razem. Każdy z nas indywidualnie podjął decyzję, z której listy startuje. Mamy niemal identyczne poglądy. Nie widzimy żadnych sprzeczności w naszych programach i współpraca zawsze jest możliwa.
"Gospodarność" jest ewenementem w skali miasta. Przetrwała dwie kadencje i ma szanse na mandaty w trzeciej...
- Przetrwała wszystkie polityczne zawieruchy w mieście. My nie zajmowaliśmy się wielką polityką, lecz sprawami lokalnymi. Oczywiście były napięcia i konflikty lokalne. W tak dużej społeczności trudno jest zaspokoić potrzeby wszystkich. Były różnice zdań w dobieraniu priorytetów. Kilka dni temu dostałem list od młodego człowieka, który inaczej niż my - z perspektywy rady gminy - widzi rzeczywistość i wytyka nam błędy i braki. Wniosek jest jeden - nie można padać w samozachwyt. Znamy te problemy i wiemy, że nie wszędzie jest doskonale. Trzeba zdać sobie jednak sprawę z tego, z jakiego pułapu startowaliśmy i umieć dostrzegać zmiany na lepsze, będące udziałem wszystkich mieszkańców, niezależnie od ich przynależności partyjnej, czy światopoglądu.
Postrzeganie całej rzeczywistości wyłącznie negatywnie na pewno nie prowadzi do postępu, a uwzględniając skomplikowaną problematykę samorządową, weryfikacji podlegają możliwości realizacji takich, czy innych zadań w wyniku ograniczeń prawnych, finansowych, czy też kompetencyjnych.
Rozmawiał Krzysztof Katner