Platforma bez "Gospodarności"
14 września 2002
O powodach decycji opuszczenia Platformy Obywatelskiej i zarejestrowania poraz kolejny Porozumienia Wyborczego "Gospodarność" rozmawiamy z burmistrzem Jerzym Smoczyńskim.
"Gospodarność" opuściła Platformę i zarejestrowała własną listę do rady dzielnicy. Czy oznacza to, że rezygnuje Pan z kandydowania do rady Warszawy?
- Liczyliśmy na to, że w strukturach Platformy będziemy pilnować interesów Białołęki. Niestety podczas układania list stało się jasne, że nasi kandydaci zostali zepchnięci na margines. Uznaliśmy, że "Gospodarność" osiągnie więcej sama, niż w ramach PO. Zrezygnowaliśmy z ubiegania się o mandaty w radzie Warszawy. Startujemy tylko do rady dzielnicy.
Pan też?
- Tak. W swoim okręgu wyborczym, na terenach zielonych Białołęki.
Władze Platformy są niechętne Panu, Białołęce czy "Gospodarności"?
- Była, jest i długo będzie między nami różnica zdań na temat nowelizacji ustroju Warszawy. Nie mam zamiaru wyrzec się własnych poglądów na ten temat. Prominentni działacze PO obawiali się zapewne, że gdybyśmy osiągnęli dobry wynik, to dążylibyśmy do przywrócenia dotychczasowego ustroju miasta. Staliśmy i stoimy na stanowisku, że sytuacja Białołęki pogorszy się po wyborach. Nasze zdanie i obawy podziela 92% procent mieszkańców, którzy wzięli udział w referendum. To zdecydowane stanowisko przeszkadza prominentnym działaczom Platformy i to są główne powody.
Podobno Platforma proponowała Panu start w wyborach na burmistrza Legionowa albo wójta Jabłonny?
- Podobno, bo dochodziły i do mnie te informacje, ale oficjalnie nikt mi tego nie zaproponował.
A gdyby zaproponował?
- Rozważyłbym taką propozycję i chyba bym wystartował. Jestem dość sprawnym urzędnikiem i zapewne byłbym dobrym prezydentem tego miasta. Chciałbym jednak podkreślić, że nie mam takiego serca dla Legionowa, co dla Białołęki. O wiele więcej jestem jeszcze w stanie zrobić tu, niż w Legionowie. Najchętniej wystartowałbym w wyborach na burmistrza samodzielnej Białołęki, jeżeli Trybunał Konstytucyjny orzeknie niezgodność nowej ustawy warszawskiej z Konstytucją.
Wciąż jest Pan optymistą w tej sprawie. Trybunał nie planuje zająć się tą sprawą w najbliższym czasie.
- Jestem optymistą, bo przywrócenie dotychczasowego ustroju jest w interesie mieszkańców naszej gminy.
A jeżeli Trybunał zachowa ustawę, obejmie Pan funkcję burmistrza dzielnicy?
- Wszystko będzie zależało od tego, z kim trzeba będzie współpracować zarówno w radzie dzielnicy, jak i w mieście. Jeżeli układ polityczno-personalny będzie sprzyjał normalnej pracy - tak. W przeciwnym razie nie. Trudno kłaść na szali swoje zdrowie i dotychczasowe osiągnięcia. Mam tę przewagę nad innymi, że nie muszę być burmistrzem za wszelką cenę, chociaż nie ukrywam, że ta praca bardzo mi odpowiada. Muszę mieć jednak wokół siebie atmosferę normalnej pracy, a ta zależy od ludzi, którzy zasiądą w radzie dzielnicy i radzie Warszawy.
Takiej atmosfery nie było w Platformie?
- Jestem człowiekiem centroprawicy i chcę tu pozostać. Powiem tak: wybrałem gminę przed własnym interesem. Inaczej zapisałbym się do chóru i śpiewał, jak dyrygent każe.
Rozmawiał Krzysztof Katner