O recyklingu felieton drugi
23 października 2011
Jest tyle samo powodów do likwidacji zsypów w blokach, ile wymyślanych przez mieszkańców argumentów za ich pozostawieniem. Walka o likwidację zsypów, prowadzona przez zarządy spółdzielni i wspólnot mieszkaniowych oraz przez część lokatorów przeciwko pozostałym, którzy nie chcą wyrazić zgody na zamknięcie kanałów zsypowych, trwa od upadku PRL i końca kariery wielkiej płyty.
Dalej, bezpieczeństwo pożarowe.
W starszych blokach kanały zsypowe wykonane są z rur cementowo-azbestowych, szkodliwych dla zdrowia i trudnych w czyszczeniu. Ich wymiana na rury ze stali nierdzewnej albo ceramiczne sporo kosztuje, a działanie to nie usunie przy tym innych, opisanych powyżej wad zsypu.
Przyzwyczajenie i niechęć do zmian
Argumenty mieszkańców za pozostawieniem zsypów wynikają z przyzwyczajenia i z niechęci do zmian. W tym miejscu pojawia się także problem segregacji odpadów. Nie tylko dlatego, że dla wielu osób potrzeba segregacji odpadów to wielka zmiana. Nie da się posegregowanych śmieci przekazywać do kontenerów kanałem zsypowym. Nie ma też takiej siły, która zmusiłaby ludzi korzystających ze zsypu na swojej kondygnacji, by posegregowaną część śmieci, papier, szkło i tworzywa sztuczne, znosili na dół, do kontenerów na zewnątrz budynku (czasem ustawionych w komorze zsypowej).Natomiast jeżeli ktoś segreguje odpady w domu i znosi je na dół, to nie stanowi dla niego wielkiej różnicy zniesienie również śmieci komunalnych, nie podlegających recyklingowi - jest ich mniej więcej drugie tyle. Zsyp jest niepotrzebny. Dla osób segregujących śmieci to oczywiste.
Napisałem w poprzednim felietonie, że dla upowszechnienia segregacji odpadów najważniejsza jest systematyczna edukacja. W dzielnicach wielkich bloków należy najpierw rozwiązać problem zsypów - śmierdzących reliktów socjalizmu.
Maciej Białecki
były wiceburmistrz Pragi Południe (2002-2004) i radny sejmiku mazowieckiego (2002-2006)