Nasz dom zajmują bezdomni, a strażnicy dowożą im zupę
9 marca 2012
Nasz artykuł o bezdomnych w Wawrze wywołał niespodziewaną burzę wśród mieszkańców. Czytelnicy donieśli nam, że straż miejska dokarmia dwoje alkoholików, którzy wynajmują mieszkanie, nie uiszczając żadnych opłat z tym związanych.
Sytuacja wydała się nam co najmniej dziwna, dlatego odwiedziliśmy budynek przy Strusia. Ten sam, który straż miejska wskazała jako miejsce dokarmiania bezdomnych podczas mrozów.
Okazało się, że małżeństwo G. zajmuje dwupokojowe mieszkanie w piętrowym budynku i jest tam zameldowane od lat. Tak więc trudno nie zgodzić się z panem Michałem, że nie są to ludzie bezdomni.
- Państwo G. to ludzie, których niestety dosięgnął problem alkoholizmu. Ten problem ciągnie się od lat, od czasu śmierci ich młodszego syna. Renata i Jerzy mieszkają w naszym domu i zajmują prawie całą powierzchnię parteru. Po śmierci mojego ojca, według jego testamentu, cała nieruchomość wraz z działką została podzielona pomiędzy moją matkę, siostrę i mnie. Państwo G. "zostali nam w spadku".
- Od tamtej pory staczali się coraz bardziej, tracąc kolejne etaty, mając coraz dłuższe przerwy w pracy oraz coraz większe długi. Prace dorywcze też szybko się kończyły, zważając na ich problem z alkoholem i nieregularność stawiania się w pracy. Od paru lat nie mieli żadnej stałej, legalnej pracy - opowiada czytelnik.
- W świetle polskiego prawa nie jesteśmy w stanie wyeksmitować tych ludzi, bo zabrania ono eksmisji na bruk, Renata i Jerzy G. są w dodatku zameldowani pod adresem Strusia 32, co utrudnia sprawę. Według przepisów musimy znaleźć dla nich lokal zastępczy, a oni muszą wyrazić chęć opuszczenia lokalu - uzupełnia opowieść matka pana Michała.
Kobieta wspomina też, że było kilka sytuacji naprawdę groźnych dla wszystkich - o mały włos nie doszło do pożaru. Szczęśliwie w porę ogień został ugaszony przez właścicieli budynku i nie zdążył się rozprzestrzenić.
Straż miejska tłumaczy, że do osób takich jak G. trafia jedynie ta część zupy, która pozostanie.
- Strażnicy przede wszystkim dowożą ciepłe posiłki osobom zamieszkałym w pustostanach, altanach, kanałach ciepłowniczych. Gdy po rozwiezieniu posiłków zupa pozostaje, jest dowożona również do osób mających problemy z poruszaniem się lub są w ciężkiej sytuacji materialnej. Każde z takich miejsc jest wskazywane funkcjonariuszom przez pracowników OPS - wyjaśnia Jolanta Borysewicz z zespołu prasowego straży miejskiej.
Anna Sadowska