Narkotyki w szkołach na Białołęce? Według statystyk: tylko na van Gogha

Według policyjnego raportu przygotowanego dla serwisu dobraulica.pl (za lata 2011-2013) tylko raz białołęckie szkoły potrzebowały policyjnej interwencji w związku z narkotykami. Jedna interwencja i dwa zarzuty z nią związane to jedyny taki przypadek w dzielnicy na przestrzeni ostatnich trzech lat!

Zapach trawki

W 2011 roku dyrekcja Zespołu Szkół przy ul. van Gogha wezwała policję po tym, jak w jednej z łazienek nauczyciel wyczuł zapach palonej marihuany. Policjanci znaleźli przy jednym z uczniów narkotyki, którymi częstował kolegę. Chłopak usłyszał podwójne zarzuty: posiadania i udzielania narkotyków. To jedyny taki przypadek na Białołęce od 2011 roku. Czy mamy więc powody do zadowolenia? Raczej nie, bo to, że policyjnych interwencji więcej nie było, może wskazywać tylko na to, że problem narkotyków w białołęckich szkołach nie wychodzi na światło dzienne.

- Nie ma reguły, że w jednej placówce pojawia się ten problem, a w innej już nie. Dopóki będą osoby, które chcą korzystać z narkotyków, dopóty będzie dochodziło do takich przestępstw, także na terenie szkół. I nie można powiedzieć, że jakakolwiek placówka może być od nich wolna. Bo tak nie jest - mówi portalowi dobraulica.pl Karolina Karwowska z Komendy Stołecznej Policji.

Lek na kaszel: tani i dostępny

Dyrekcja Zespołu Szkół przy van Gogha jest zdania, że problem eksperymentowania z używkami istnieje w każdej szkole, jednak nie wszędzie się go zauważa. - W naszej szkole zwracamy uwagę na wszelkie niepokojące sygnały - tak jak tamten z zapachem w łazience trzy lata temu - mówi dyrektor Elżbieta Gęsina. Dodaje też, że teraz bardzo popularne wśród młodzieży są znacznie tańsze, łatwo dostępne środki odurzające, jak chociażby leki na kaszel czy środki przeciwbólowe. - Nauczycieli nie da się specjalnie przeszkolić w tej kwestii, więc muszą reagować na wszelkie zachowania odbiegające od normy. Dyrekcja Zespołu Szkół przy ul. van Gogha wezwała policję po tym, jak w jednej z łazienek nauczyciel wyczuł zapach palonej marihuany. Na przestrzeni ostatnich lat mieliśmy dwa przypadki uczniów po nadużyciu Acodinu - dodaje dyrektorka. Jak je rozpoznano? Jeden z uczniów zażył wiele tabletek leku, by nabrać pewności siebie i odwagi. Zachowywał się inaczej niż zawsze. Kiedy doszło do zawrotów głowy, trafił do pielęgniarki, a potem wezwano karetkę. Lekarze przyjechali też do dziewczyny, która Acodinem chciała ułatwić sobie rozmowę ze swoim chłopakiem. - Każdy reaguje inaczej. Jedni są bardzo senni, inni pobudzeni itp. Powtarzam: trzeba zwracać uwagę na wszelkie dziwne zachowania. Tylko wtedy możemy zareagować. Staramy się mieć oczy wokół głowy, jednak i tak nie wyłapiemy wszystkiego. Przeprowadzone ostatnio w szkole badania zewnętrzne, pokazują, że szkoła jest bardzo bezpieczna. Wszyscy ankietowani, zarówno rodzice jak i uczniowie twierdzą, że problem agresji, wymuszeń oraz stosowania używek jest marginalny. Nie zwalnia to jednak pracowników szkoły z czujności i reagowania na wszelkie niepokojące sygnały. Sama jestem matką i wolałabym, gdyby ktoś otwarcie mi o tym mówił, niż udawał, że się nic nie dzieje i zamiatał wszystkie problemy pod dywan - dodaje Elżbieta Gęsina.

Problem z narkotykami od lat jest obecny we wszystkich szkołach, nie wszystkie jednak odpowiednio szybko reagują, a - jak podkreśla policja - ważne są drobiazgi, jak chociażby przejeżdżający wiele razy przed bramą samochód czy przechadzająca się obca osoba.

- Zwykle to ktoś nieznany stoi pod szkołą lub w jej pobliżu i zachęca dzieci do spróbowania. Pierwszy czy drugi raz częstuje zwykle za darmo, licząc na to, że młody człowiek się w to wkręci i kolejny raz będzie już chciał narkotyk kupić - mówi Karolina Karwowska z KSP.

W raporcie sporządzonym dla portalu dobraulica.pl policjanci podsumowują interwencje we wszystkich warszawskich szkołach od roku 2011 do 2013. W zestawieniu prym wiodą: Wola, Praga Południe i Mokotów.

AS