Można palić na przystankach?
17 maja 2016
Staliśmy z innymi na przystanku. Jeden z czekających wyciągnął papierosy, zapalił jednego i puścił chmurę dymu w tłumek - pisze jeden z Czytelników. - Kiedy zwróciłem mu uwagę, że na przystankach nie wolno palić, krótko odparł, że na tym można, bo nie ma wiaty przystankowej. Zdębiałem, bo wydawało mi się, że na przystankach w ogóle nie można. Jak to jest z tym paleniem?
Kwestia jest regulowana przez dwa dokumenty: regulamin przewozów ZTM i uchwałę Rady Warszawy. Ten drugi określa "strefy wolne od dymu tytoniowego" i są nimi m.in. obszary przystanków komunikacji miejskiej, a dokładniej - teren pod wiatami przystankowymi. Ale jest jeszcze regulamin Zarządu Transportu Miejskiego - a ten mówi jasno: w pojazdach lokalnego transportu zbiorowego, na stacjach metra oraz na przystankach zabrania się palenia tytoniu. Przed kilkoma laty zakaz rozszerzono na papierosy elektroniczne. Bez rozróżnienia, czy przystanek wiatę ma czy nie. Zatem nasz Czytelnik miał rację całkowitą!
Zdarza się jednak, że zakaz zakazem, ale zawsze trafi się taki, który po prostu musi dymka puścić, bez względu na regulaminy czy po prostu dobre wychowanie. - Najczęściej są to sytuacje z godzin wieczornych i nocnych, dotyczą głównie grup młodych ludzi wracających ze wszelakich imprez - mówi Monika Niżniak, rzecznik Straży Miejskiej. I choć strażnicy prowadzą wyrywkowe kontrole w centrum, twierdzą, że interweniują też w innych dzielnicach Warszawy. Co ciekawe, w pojedynczych przypadkach skargi pojawiają się nie tylko na pasażerów, ale i kierowców, którym zdarza się zapalić papierosa w autobusie.
Zakaz dotyczący palenia na przystankach, obowiązujący w Warszawie, nie musi być jednak utrzymany poza nią. - Zakazanie palenia leży w gestii gminy i to gmina musi podjąć stosowną uchwałę - mówi Wiktor Paul z Zarządu Transportu Miejskiego.
(wt)