Zmarł Michał Urbaniak. Jego żona wspomina ostatnie wspólne chwile
W sobotę wieczorem na oficjalnym profilu Michała Urbaniaka pojawiła się informacja o śmierci artysty. "Żył i czuł wielkimi nutami" - napisała jego żona, Dorota Urbaniak. Wdowa po wybitnym muzyku podzieliła się osobistymi wspomnieniami z ostatnich miesięcy wspólnego życia. Onet przytacza jej słowa.
Dorota Urbaniak przyznała, że ostatnie półtora roku było dla nich czasem walki i zmian. Po wyjściu Michała Urbaniaka z pierwszej śpiączki ich życie wyraźnie zwolniło, ograniczyli wyjazdy i skupili się na codzienności. "Walczyliśmy codzienne przez ostatnie półtora roku. Od Twojego wyjścia z pierwszej śpiączki wszystko się zmieniło. Życie nam zwolniło, mało wyjeżdżaliśmy, ale czasem się działo... Jak to zwykle z Tobą. Starałeś się pracować" - relacjonuje Dorota Urbaniak.
Codzienność i wspólne rytuały
Z relacji żony wynika, że Michał Urbaniak do ostatnich dni nie tracił energii i chęci do pracy, choć więcej czasu poświęcał na odpoczynek i życie prywatne. "Wreszcie mieliśmy czas na »Rodzinę Soprano«, którą uwielbiałeś, a raz nawet byliśmy w teatrze! Robiłam Twoje ulubione placuszki z jabłkiem z przepisu Hani. Lubiłeś oszukiwać, że wszystko jest ok. Mówiłeś: »Dosia, znowu udawałem, że jestem zdrowy«" - wspomina.
Jak podkreśla Dorota Urbaniak, przez ostatnie pół roku ich wieczory miały stały rytuał - mąż zawsze całował ją w rękę i dziękował za kolejny dzień.
Ostatnie chwile
Wdowa opisała także ostatnie wspólne chwile: "Gdy w czwartek wyszliśmy na nasz codzienny spacer, gdy straciłeś przytomność i gdy karetka zabrała Cię do szpitala, świat się znowu zatrzymał" - napisała.
Michał Urbaniak zapisał się w historii muzyki jako jedyny Polak, który zagrał na płycie Milesa Davisa. Jego śmierć to ogromna strata dla polskiej i światowej sceny muzycznej.
Źródło: kultura.onet.pl














































