Wdowa po Franciszku Smudzie przemówiła. "To żaden wiek, żeby odchodzić"
- Jak kogoś nie znał, to podchodził do niego z dystansem. Ale jak już się z kimś zżył i go polubił, to prezentował już przed nim inną wersję Franka - opowiada w rozmowie z Przeglądem Sportowym Onet Małgorzata Drewniak-Smuda. To pierwszy wywiad z nią od kilkunastu lat w pierwszą rocznicę śmierci męża, Franciszka Smudy.
Jak się okazuje, jedną z cech, którą legendarny polski trener ujął swoją żonę, było poczucie humoru. - Tak. Czasami było ono specyficzne. Jak kogoś nie znał, to podchodził do niego z dystansem. Ale jak już się z kimś zżył i go polubił, to prezentował już przed nim inną wersję Franka. Był wobec takiej osoby bardziej dowcipny. Wielu z nich nadawał przezwiska, które wynikały z cech charakteru danego człowieka. Potrafił je bardzo dobrze zdiagnozować.
Do tego doszły jeszcze inne cechy. - [Zaskarbił sobie sympatię] Silną, męską osobowością. Charakterem. Już od pierwszych dni był dla mnie opiekuńczy. Bardzo pomocny. Gdy tylko pojawiały się jakieś problemy, które wydawały mi się nie do przebrnięcia, to wkraczał ze swoim optymistycznym podejściem do życia. Dla niego nie było spraw nie do załatwienia. To, że się nie poddawał, było jego cechą immanentną. Z takim samym nastawieniem podszedł też do swojej choroby.
Stan zdrowia Smudy zaczął pogarszać się w 2022 r. - Już pierwsze diagnozy w 2022 r. były złe. Już wtedy lekarze dość stanowczo powiedzieli, że przeżycie przez kolejny rok to będzie wszystko. U Franka nie było jednak ani chwili załamania czy myślenia, co to będzie. Tylko konsekwentna walka. Był w tym wszystkim bardzo zdyscyplinowany. To, co zalecali mu lekarze, bardzo skrupulatnie realizował.
- Brakuje mi go pod względem życiowym. Że go po prostu nie ma. Siłą rzeczy mam jednak coraz mniej skojarzeń z nim. Że tu przesiadywał, że tam byliśmy razem, że tak do mnie mówił... Najbardziej mi szkoda, że życie skończyło mu się w momencie, gdy mógł jeszcze z niego korzystać dzięki temu, co wypracował i co zgromadził. 76 lat w obecnych czasach to żaden wiek, żeby odchodzić - opowiada Małgorzata Drewniak-Smuda.
Źródło: przegladsportowy.onet.pl