Tomasz Adamek szczerze: powoli trzeba kończyć
- Nie no, o wielkim biciu to nie ma już co myśleć. A poza tym to mam to szczęście, że nie muszę iść do roboty - mówi Tomasz Adamek w rozmowie z Przeglądem Sportowym Onet.
48-letni Tomasz Adamek przegrał z Roberto Soldiciem w drugiej rundzie podczas gali Fame MMA 27. Czy to koniec kariery polskiego pięściarza?
- Powoli trzeba kończyć. Co ja mam komu udowodniać? Miałem dobrą karierę, ale i czas po wielkim boksie, wystąpiłem na galach Fame MMA i KSW. Dla mnie to była dobra zabawa. Leciałem do Polski, szedłem do gymu, trenowałem i walczyłem, do tego nie za darmo - mówi Przeglądowi Sportowemu Onet.
I dodaje, że możliwe jest pożegnanie z kibicami, ale na razie trudno mówić o szczegółach. - Nie no, o wielkim biciu to nie ma już co myśleć. A poza tym to mam to szczęście, że nie muszę iść do roboty. Ja się tak bardzo nie nudzę. Wstałem rano, zjadłem sobie śniadanko, uprzątnąłem kuchnię, pojechałem do kościoła, włączyłem polską telewizję i zobaczyłem, że piłkarze wygrali z Finlandią, bo napisali o tym na pasku. Byłem jeszcze odwieźć moją Dorotę do pracy. No i mam fajrant. Po południu ją odbiorę. A zaraz pójdę do wnuczek. Co ja mam więcej robić? - opowiada o swoim życiu.
Źródło: przegladsportowy.onet.pl