To w tym szpitalu leczony był śmiertelnie ranny żołnierz. "Od początku wiedzieliśmy, że jest tragicznie"
Trudna sytuacja na granicy polsko-białoruskiej od sierpnia 2021 roku wymagała od personelu szpitala w Hajnówce, na wschodzie Polski, sprostania wyzwaniu pomocy medycznej dla cudzoziemców i polskich mundurowych. Pracownicy placówki, będącej na pierwszej linii kryzysu migracyjnego, zmagają się ze stresem i obciążeniem psychicznym. Jak mówi wicedyrektor szpitala, dr Tomasz Musiuk w rozmowie z Onetem: "Ludzie zaczynają się wykruszać. Komunikują, że nie dają już rady tak pracować".
Szpital w Hajnówce, zlokalizowany w pobliżu Puszczy Białowieskiej, nazywany jest frontem ratowania ludzi poszkodowanych przy granicy. Od czasu postawienia metalowej bariery między Polską a Białorusią, większość nielegalnych przejść ma miejsce na terenie powiatu hajnowskiego.
Szpitalny Oddział Ratunkowy (SOR) obsługuje średnio od kilku do kilkunastu pacjentów dziennie. Jednakże, jak przyznaje dr Musiuk, "To jest największy problem i największe obciążenie szpitala". Od początku kryzysu granicznego, od jesieni 2021 roku, szpital w Hajnówce udzielił pomocy medycznej 750 uchodźcom i migrantom, którzy ucierpieli, próbując przedostać się do Polski.
Również polscy żołnierze regularnie trafiają do szpitala w Hajnówce. Wśród ich diagnoz znajdują się przeziębienia, urazy po złym postawieniu stóp, skaleczenia, wypadki samochodowe i poturbowane ciała wywołane ostrym hamowaniem ciężarówek.
Szpital w Hajnówce jest poddany ciągłemu obciążeniu kryzysu migracyjnego, a wsparcie systemowe jest niewystarczające. Mimo to, wicedyrektor szpitala zapewnia, że mieszkańcy powiatu i pacjenci z Polski, którzy płacą ubezpieczenie, są obsługiwani z "należytą starannością" i wedle ich potrzeb.
Obecna sytuacja wymaga jednak zdecydowanych działań. Pracownicy szpitala oczekują gratyfikacji finansowej, podobnej do tej, jaką otrzymywali podczas pandemii COVID-19. Inne proponowane rozwiązania to wsparcie dyżurów przez lekarzy wojskowych oraz dodatkowe finansowanie na inwestycje w sprzęt, modernizację lądowiska dla helikopterów i bieżące potrzeby.
Tymczasem, jak podkreśla dr Musiuk, "Nie wiemy, czy będziemy mieli normalny dyżur, czy dodatkowo obłożony kilkunastoma osobami, z którymi bardzo ciężko się porozumieć, którzy cierpią humanitarnie". Bez dodatkowego wsparcia, kryzys migracyjny będzie nadal stanowił wyzwanie dla personelu szpitala w Hajnówce.
Źródło: onet.pl