Telefon kanclerza Scholza na Kreml zbudował Władimira Putina. Ostre słowa prof. Kuźniara
W piątkowy wieczór, kanclerz Niemiec Olaf Scholz zadzwonił na Kreml, inicjując rozmowę z prezydentem Rosji Władimirem Putinem - pierwszą od niemal dwóch lat. Celem tego kroku, jak twierdzi Scholz, było uprzedzenie planowanej konwersacji Putina z Donaldem Trumpem oraz wyrażenie europejskiego głosu w kontekście rozmów o zawieszeniu broni w Ukrainie. Jednakże ten gest dyplomatyczny wywołał lawinę krytyki, zarzucającej kanclerzowi otwarcie furtki dla stawiania przez Putina warunków, które Zachód miał już dawno odrzucić.
O szczegółach rozmowy Scholz poinformował polskiego premiera Donalda Tuska, który z zadowoleniem odniósł się do potępienia agresji rosyjskiej przez kanclerza Niemiec. Jednakże prezydent Ukrainy, Wołodymyr Zełenski, zareagował znacznie mniej entuzjastycznie, sugerując, że ten telefon może otworzyć drogę dla kolejnych połączeń z Putinem, tym samym osłabiając izolację Kremla i opóźniając negocjacje pokojowe.
Niedzielny poranek przyniósł Ukrainie jeden z największych ataków rosyjskich w ciągu trwającej już 1000 dni wojny. Prof. Roman Kuźniar, politolog i dyplomata, widzi bezpośredni związek między tym atakiem a interpretacją przez Putina rozmowy z Scholzem. Profesor Kuźniar ostro krytykuje decyzję o telefonie, wskazując, że mogła ona zostać odebrana przez Rosję jako sygnał gotowości Europy do ustępstw.
- Do tej rozmowy nie powinno było dojść, ponieważ Putin odczytał ją jako okazję do osłabienia izolacji Rosji na arenie międzynarodowej. Że Europa jest gotowa zrobić krok do przodu, nie stawiając przy tym temu bandycie z Moskwy żadnych warunków wstępnych - uważa prof. Kuźniar.
- Wprawdzie Scholz zapowiadał, że zamierza zadzwonić do Putina, ale przyznawał też, że nie będzie się z tym spieszył, bo - jak mówił - jest odpowiedzialnym politykiem - zaznacza prof. Kuźniar, dodając, że nie przypuszczał, że telefon kanclerza Niemiec do Putina nastąpi tak szybko.
Źródło: onet.pl