REKLAMA

Misz@masz
  24 marca 2025  

Tak wygląda nagły atak zakrzepicy. "Nie byłam zdziwiona, byłam zszokowana"

Dla 74-letniej Haliny zakrzepica była jak piorun z jasnego nieba. Czekały na nią lata spokojnej emerytury, zdrowie dopisywało, a wyniki badań były wręcz podręcznikowe. Jednak jeden dzień zmienił wszystko - rozległy zator płucny okazał się być największym zagrożeniem w jej dotychczasowym, aktywnym życiu. Medonet opisuje, jak wyglądała jej walka o życie i co z niej wyniosła.

REKLAMA

Halina swoją historię nazywa "najgorszym scenariuszem", bo zakrzepica zaatakowała ją nagle i bez żadnych wcześniejszych sygnałów ostrzegawczych. - Choroba objawiła się w momencie, gdy już doszło do zatoru płucnego - wspomina w rozmowie z Medonetem. Pani Halina, która od lat mieszka w Austrii, kilka dni przed dramatycznym wydarzeniem odwiedziła lekarza. Ten chwalił ją za zdrowy tryb życia i brak poważniejszych dolegliwości. Poranek feralnego czwartku zaczął się jednak dramatycznie: potężne zmęczenie dosłownie sparaliżowało jej ciało, a dwa dni później do objawów dołączył przenikliwy ból brzucha.

Jeszcze do niedawna Halina uznawała siebie za okaz zdrowia. Nigdy nie paliła, dbała o dietę i regularny ruch. Geny również zdawały się działać na jej korzyść: mama żyła 90 lat, a babcia niemal sto. Sytuacja wyglądała inaczej, niż można było się tego spodziewać. - Nie miałam żadnych wcześniejszych objawów. Zupełnie nic nie zapowiadało, że coś takiego się stanie - przyznaje.

Historia zakrzepicy pani Haliny być może miała swój początek 20 lat wcześniej, gdy złamała kości śródstopia. Jak sama przyznaje, nie poddała się wtedy fizjoterapii, a opuchlizna i problemy z nogą towarzyszyły jej od tego czasu. Pod opieką angiologa dbała o profilaktykę: nosiła pończochy uciskowe, piła dużo wody i regularnie odwiedzała specjalistów.

Zmęczenie, które zaatakowało nagle, wyraźnie jednak różniło się od czegokolwiek, czego pani Halina wcześniej doświadczyła. - Byłam po prostu wycieńczona, jakby ktoś spuścił ze mnie całą krew - opowiada. Złe samopoczucie rosło, a ona starała się funkcjonować, dopóki rozmowa telefoniczna z farmaceutką i zarazem przyjaciółką nie okazała się decydująca. - Powiedziała mi: "Jedź szybko do szpitala. To mi bardzo nie pasuje". Dzięki temu trafiłam na SOR, gdzie zdiagnozowano rozległy zator płucny.

Zakrzep, który oderwał się i powędrował do naczyń krwionośnych płuc, w istocie okazał się być otarciem o śmierć. Prof. Agata Bielecka-Dąbrowa, kardiolog, wyjaśnia, że zator zamyka tętnice lub ich rozgałęzienia, prowadząc do masywnego niedotlenienia narządów. Objawy, jak duszność lub ból w klatce piersiowej, mogą przypominać inne schorzenia, co utrudnia szybką diagnozę. - Nieleczona zatorowość płucna ma śmiertelność na poziomie 30 proc. - podkreśla ekspertka.

Pani Halina spędziła w szpitalu dwa tygodnie, a dbałość o zdrowie stała się jej życiowym priorytetem. Dzięki kontaktowi z austriackim specjalistą, który bada pacjentów z bezobjawową zakrzepicą, przeszła regularne kontrole. Wciąż zmaga się z lękiem o przyszłość, jednak choroba nauczyła ją jeszcze bardziej doceniać życie. - Mówię w duchu: "Boże, jak mi jest dobrze, jaka ja jestem szczęśliwa" - mówi, spacerując brzegiem oceanu w miejscu, które teraz nazywa swoim domem.

Źródło: www.medonet.pl

 

REKLAMA

Najnowsze misz@masze

LINKI SPONSOROWANE

REKLAMA

Zapraszamy na zakupy

REKLAMA

Promocje Cyfrowe.pl
Promocje Cyfrowe.pl
Promocje Cyfrowe.pl

Najnowsze informacje na Tu Stolica

REKLAMA

Lato 2025
Lato 2025

REKLAMA

Majówka 2025 za granicą
Majówka 2025 za granicą

REKLAMA

REKLAMA

Kup bilet

Znajdź swoje wakacje

Powyższe treści pochodzą z serwisu Wakacje.pl.

Polecamy w naszym pasażu

Wstąp do księgarni