Nadciśnienie wykańcza Polaków. Kardiolog mówi, kiedy może skończyć się zawałem lub udarem
Jak alarmuje Medonet, w Polsce problem nadciśnienia tętniczego osiągnął rozmiary epidemii - cierpi na nie aż 11 mln dorosłych. W grupie wiekowej 65+ schorzenie to dotyka już ponad połowy populacji. Niestety, wielu chorych nie zdaje sobie sprawy z zagrożenia. Tymczasem nieleczone nadciśnienie może prowadzić do poważnych powikłań, takich jak zawały serca czy udary mózgu. O tym, jakie objawy powinny zaniepokoić, i dlaczego kontrolowanie ciśnienia krwi jest tak ważne, Medonet rozmawiał z prof. Agatą Bielecką-Dąbrową, wybitną kardiolożką.
Nadciśnienie tętnicze zaczyna się, gdy wartości pomiaru osiągają 140/90 mm Hg - te wytyczne pozostają niezmienne od lat. Jednak normy tzw. idealnego ciśnienia uległy zaostrzeniu i w 2024 r. obniżono pułap do poziomu poniżej 120/70 mm Hg. Prof. Agata Bielecka-Dąbrowa wyjaśnia, że wartości między 120 a 139 mm Hg ciśnienia skurczowego i od 70 do 89 mm Hg ciśnienia rozkurczowego są już uznawane za podwyższone i wymagają obserwacji lub interwencji lekarskiej, gdy inne metody, jak zmiana stylu życia, okazują się nieskuteczne. Oczywiście zależy to od ogólnego ryzyka sercowo-naczyniowego pacjenta.
W Polsce problem nadciśnienia wyrasta na jednego z największych cichych zabójców. Wyniki badań epidemiologicznych, takich jak NATPOL i WOBASZ, są alarmujące: wśród chorych na nadciśnienie jedynie 25 proc. osób 65+ ma skutecznie leczoną chorobę. Co więcej, Polska zajmuje drugie miejsce w Europie pod względem częstotliwości występowania nadciśnienia u mężczyzn i siódme w przypadku kobiet. Tragiczne skutki tego schorzenia wydają się wynikać nie tylko z jego powszechności, lecz także niewiedzy dotyczącej symptomów i konsekwencji.
- Ludzie z wysokim ciśnieniem często nawet nie wiedzą, że są chorzy, ponieważ przez długi czas nadciśnienie nie daje żadnych objawów. Zdarza się nawet, że osoby z nadciśnieniem czują się lepiej od swoich rówieśników - są pełni energii i wigoru - tłumaczy prof. Bielecka-Dąbrowa. Przyznaje jednak, że ten "pozorny komfort" może skończyć się tragedią - jak w przypadku jednego z jej pacjentów. Mężczyźnie, uznawanemu przez otoczenie za okaz zdrowia, nagle pękło naczynie krwionośne w mózgu, co wywołało udar krwotoczny.
Nieleczone nadciśnienie stopniowo wyniszcza organizm. Serce, przez długotrwałe obciążenie, może ulec przerostowi, prowadząc do niewydolności - początkowo w fazie rozkurczowej, a następnie skurczowej. Objawami, które mogą świadczyć o uszkodzeniu serca przez nadciśnienie, są m.in. zadyszki podczas wysiłku, kołatania serca i ucisk w okolicach mostka. Z czasem chorzy mogą doświadczać trudności z oddychaniem nawet w spoczynku, nocnych duszności czy obrzęków kończyn.
Sposób, w jaki nadciśnienie wpływa na zdrowie, nie ogranicza się wyłącznie do serca. Wysokie ciśnienie uszkadza naczynia krwionośne w całym ciele, co prowadzi do problemów z nerkami, retinopatii, a nawet rozwarstwienia aorty - jednej z najważniejszych tętnic. Choroba znacząco przyspiesza również rozwój miażdżycy, zwiększając ryzyko zakrzepów, które mogą prowadzić do zawału serca bądź udaru mózgu.
Jak zaznacza prof. Bielecka-Dąbrowa w rozmowie z Medonetem, gwałtowny jednorazowy wzrost ciśnienia może spowodować pęknięcie naczynia w mózgu i wylew krwotoczny, choć najczęściej takie przypadki dotyczą pacjentów z nierozpoznanym przewlekłym nadciśnieniem. Przeciwnie, sytuacje, w których zupełnie zdrowa osoba doświadcza udaru czy zawału w wyniku nagłego skoku ciśnienia, należą do rzadkości.
Tymczasem nadciśnienie stanowi zwiększone ryzyko zarówno zawału serca, jak i udaru mózgu - każdy wzrost ciśnienia skurczowego o 20 mm Hg lub rozkurczowego o 10 mm Hg podwaja to ryzyko już przy wartościach poniżej 115/75 mm Hg. Podobnie niepokojące są konsekwencje tzw. ciężkiego nadciśnienia (180/110 mm Hg lub wyższego), które stanowi stan nagły, wymagający pilnej interwencji medycznej. - Nawet przy ciśnieniach wynoszących 140-170 mm Hg, ale z towarzyszącymi objawami, jak bóle w klatce piersiowej lub asymetria ciała, konieczna jest natychmiastowa konsultacja medyczna - przypomina prof. Bielecka-Dąbrowa.
Źródło: www.medonet.pl