Nerwowe poszukiwania kandydata w Lewicy. "Nikt nie chce"
W szeregach lewicowej sceny politycznej trwa poszukiwanie osoby, która podjęłaby wyzwanie i stanęła w rywalizacji o najwyższy urząd w państwie. Jak wynika z informacji uzyskanych przez dziennikarzy Onetu, w Nowej Lewicy panuje niepewność i brak chętnych do objęcia roli prezydenckiego kandydata.
Nasze źródła wskazują, że decyzja o nominacji zostanie ogłoszona dopiero na początku stycznia, co może wydawać się zaskakujące, biorąc pod uwagę zbliżające się wybory. W gronie potencjalnych kandydatów pojawiają się nazwiska takie jak Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, Katarzyna Kotula, Magdalena Biejat i Krzysztof Gawkowski, jednak żaden z nich nie zgłosił oficjalnie chęci kandydowania.
Wśród wymienionych polityków, trójka pełni funkcje ministerialne, co zwiększa stawkę ryzyka związanego z ewentualnym startem w wyborach. Wysokie pozycje w rządzie, jakie zajmują, mogłyby zostać zagrożone, gdyż premier Donald Tusk nie zaakceptuje sytuacji, w której członkowie jego gabinetu wykorzystywaliby swoje urzędowe stanowiska do promocji w kampanii wyborczej.
Dylematy wewnętrzne dotyczą także kwestii płci kandydata. Po ostatnich wyborach w Stanach Zjednoczonych, niektórzy działacze zastanawiają się nad sensownością postawienia na kobietę jako kandydatkę, pomimo że w przeszłości Lewica deklarowała taką chęć. Wyniki wewnętrznych sondaży wskazują, że niezależnie od wyboru, kandydat Lewicy może liczyć na około 5% poparcia, co stanowi wyzwanie dla partii, która walczy o utrzymanie widoczności na scenie politycznej.
Spośród potencjalnych kandydatów, Magdalena Biejat wydaje się być najmniej ryzykownym wyborem. Nie jest obarczona koniecznością rezygnacji z ministerialnego stanowiska, a jej niedawna kampania samorządowa w Warszawie może być atutem. Niemniej jednak, jej przynależność do partii Razem może budzić opory wewnątrzpartyjne.
W obliczu nadchodzących wyzwań, Lewica przygotowuje się do konwencji podsumowującej rok pracy w rządzie i jednocześnie oczekuje na rozliczenia wewnętrzne, które rozpoczną się po wyborach prezydenckich. Niepewność i rozgoryczenie wśród lokalnych działaczy może jednak wpłynąć na ograniczenie zaangażowania w kampanię, co jest kolejnym problemem, z jakim musi się zmierzyć partia.
W przeciwieństwie do konkurencyjnych partii, które planują ujawnienie swoich kandydatów jeszcze w tym roku, Lewica daje sobie czas do stycznia.
Źródło: onet.pl