Jej śmierć zszokowała świat. 16 lat temu zmarła Natasha Richardson
To miał być wspaniały dzień spędzony na stokach ośrodka narciarskiego Mont Tremblant w Kanadzie. Aktorka Natasha Richardson, żona Liama Neesona, miała go spędzić na "oślej łączce" pod okiem instruktora. Kilka godzin później kobieta uległa poważnemu wypadkowi. Onet przypomina tragiczną historię z marca 2009 r., która wstrząsnęła światem.
Podczas prywatnej lekcji jazdy narciarstwa 45-letnia Richardson doznała niefortunnego upadku na trasie dla początkujących. Aktorka uderzyła głową o twardy śnieg - niestety nie miała na głowie kasku. Na początku wydawało się, że wszystko jest w porządku. Według rzeczniczki ośrodka aktorka "śmiała się i żartowała", a wezwani na pomoc ratownicy również nie stwierdzili nic niepokojącego.
Kilka godzin później pojawiły się oznaki dezorientacji i silny ból głowy, a Natasha Richardson trafiła do pobliskiego szpitala. Na miejsce natychmiast przybył z planu zdjęciowego Liam Nesson. Lekarze powiedzieli, że "wykazywała obiecujące parametry życiowe i oddychała z łatwością za pomocą podawanego tlenu", jednak uznali, że aktorkę trzeba przewieźć do lepiej wyposażonej placówki.
Potem Liam Nesson usłyszał wiadomość, która brzmiała jak wyrok. Mózg jego żony został "przygnieciony do boku czaszki" i dla Natashy nie ma szans na ratunek. Dwa dni po wypadku, 18 marca 2009 r., w Lenox Hill Hospital na Manhattanie Natashę Richardson odłączono od aparatury podtrzymującej życie.
Źródło: kobieta.onet.pl