Co spadło na dom w Wyrykach? Nowe informacje po rosyjskim ataku dronowym
Rosyjski atak dronów na Polskę, który miał miejsce w nocy z 9 na 10 września, wywołał falę spekulacji i pytań o bezpieczeństwo przestrzeni powietrznej kraju. Szczególną uwagę przyciągnął incydent we wsi Wyryki w województwie lubelskim, gdzie obiekt, którego charakterystyka nie została dotąd potwierdzona, przebił dach jednego z domów. Jak ustalił Onet, na budynek miała spaść rakieta, pochodząca z holenderskiego myśliwca F-35. Jak to możliwe, że uderzyła ona w domu i dlaczego nie wybuchła, uderzając w dach?
Nad terytorium Polski wleciało ok. 20 rosyjskich dronów wleciało. Wszystkie miały być tzw. wabikami, czyli nieuzbrojonymi dronami, których celem jest odwrócenie uwagi systemów obrony przeciwlotniczej. Cztery z tych dronów zostały zestrzelone przez siły sojusznicze, a inne spadły w różnych miejscach kraju. Największe emocje wzbudziło jednak zdarzenie w Wyrykach, gdzie - jak twierdzą źródła Onetu - w dom uderzyła rakieta AIM-120 AMRAAM, wystrzelona z holenderskiego F-35.
Rakieta AIM-120 AMRAAM to zaawansowany technologicznie pocisk klasy "powietrze-powietrze", używany m.in. przez polskie siły powietrzne. Koszt jednej rakiety wynosi od 1 do 2 mln dolarów. Jak podkreślają eksperci, pocisk ten jest wyposażony w systemy zabezpieczające, które uniemożliwiają przypadkowe odpalenie. Standardowe procedury wymagają, aby radar samolotu wykrył cel i został on zatwierdzony przez pilota przed wystrzeleniem.
Według źródeł Onetu, rakieta została wystrzelona zgodnie z procedurami, jednak krótko po starcie doszło do awarii technicznej. Wskazuje się m.in. na możliwe problemy z żyroskopem, lotkami lub utratę sygnatury radarowej celu. Inne źródła sugerują, że mogło dojść do błędu w ustawieniach radiolokatora lub nieprawidłowej techniki przechwycenia stosowanej przez pilota.
Jednym z kluczowych pytań jest, dlaczego rakieta nie eksplodowała po uderzeniu w dach budynku. Eksperci tłumaczą, że nowoczesne systemy NATO są zaprojektowane tak, aby minimalizować skutki uboczne w przypadku awarii. Głowica rakiety AIM-120 uzbraja się szybko po wystrzeleniu, ale równie szybko się rozbraja, jeśli nie znajdzie celu. Tak miało być również w tym przypadku - rakieta wpadła w całości do domu, a następnie rozpadła się na drobne fragmenty.
Eksperci alarmują, że konieczność używania drogich rakiet, takich jak AIM-120, do neutralizowania tanich rosyjskich dronów jest wynikiem wieloletnich zaniedbań w budowie systemów obrony powietrznej na niskich pułapach. Już kilka lat temu pojawiały się ostrzeżenia o ryzyku ataków z użyciem rojów dronów, jednak odpowiednie działania nie zostały podjęte.
Źródła Onetu ostrzegają, że dalsze używanie zaawansowanych rakiet do zwalczania tanich wabików doprowadzi do szybkiego wyczerpania zapasów tych strategicznych pocisków, które są przeznaczone do zwalczania bardziej wymagających celów.
Źródło: onet.pl