Awantura w Tarnobrzegu. Prezes ujawnia: ogromne zniszczenia i straty
- Spodziewaliśmy się wraz z ochroną zamieszania, ale jednak nie przypuszczaliśmy, że dojdzie do takich zniszczeń i strat - mówi Dariusz Dziedzic, prezes Siarki Tarnobrzeg, w rozmowie z Przeglądem Sportowym Onet. A kwoty, o jakich mowa, są ogromne.
Policja zatrzymała dwie osoby po sobotnim meczu IV grupy III ligi Siarka Tarnobrzeg - Sandecja Nowy Sącz. Kibice z sektora gości, w którym zasiadali w większości fani Sandecji, wyrywali krzesełka i zdemolowali część stadionu Siarki Tarnobrzeg, a także toalety. Prezes Siarki mówi, że straty wynoszą co najmniej kilkadziesiąt tysięcy złotych.
- Straty są duże i chwilę potrwa pełne oszacowanie ich, ale wstępnie mogę powiedzieć, że jest to co najmniej kilkadziesiąt tysięcy złotych. Będziemy próbowali porozumieć się z Sandecją, żeby pokryła te koszty, a jeżeli nie dojdziemy do porozumienia, to będziemy musieli złożyć wniosek do Piłkarskiego Sądu Polubownego - mówi Dziedzic.
- Spodziewaliśmy się wraz z ochroną zamieszania, ale jednak nie przypuszczaliśmy, że dojdzie do takich zniszczeń i strat. Głównie narozrabiali kibice z Mielca, którzy mocno się odgrażali - przyznaje prezes Siarki. Starcie Siarki z Sandecją od początku zapowiadało się jako mecz podwyższonego ryzyka. Trybuny wypełniły się po brzegi, a fani obu drużyn byli wspierani także przez zaprzyjaźnione grupy kibiców innych klubów m.in. z Mielca, Jasła, Jarosławia, Dębicy czy Sandomierza.
Teoretycznie Siarka mogłaby nie wpuścić kibiców gości na mecz, ale jej prezes jest przeciwny takiemu rozwiązaniu. - Chcemy być przyjaźnie nastawieni do wszystkich kibiców, którzy chcą przyjść na nasz stadion. Ciężko jednak jest przeciwdziałać takim zachowaniom, jeśli ktoś przyjeżdża już z takim nastawieniem. Zawsze zależy nam na tym, żeby na meczu byli kibice obu stron, bo wówczas mecz jest atrakcyjniejszy - tłumaczy.
Źródło: przegladsportowy.onet.pl