Agata Wróbel: Od bohaterki narodowej do bohaterki kontrowersji. Co poszło nie tak?
Jeszcze niedawno cała Polska współczuła Agacie Wróbel, byłej mistrzyni olimpijskiej w podnoszeniu ciężarów, która publicznie wyznała, że zmaga się z dramatycznymi problemami finansowymi i zdrowotnymi. Jej apel o pomoc poruszył serca tysięcy ludzi, którzy w odpowiedzi zebrali dla niej 60 tys. zł na spłatę komorniczych długów. Dziś jednak mieszkańcy rodzinnego Czańca, gdzie Wróbel mieszka, nie kryją rozczarowania. "Przestańcie ją już tak żałować i wspierać. Ona jest wyrachowana i cyniczna" - mówią w rozmowie z Onetem. Czy to tylko lokalne uprzedzenia, czy może rzeczywiście coś poszło nie tak?
Wróbel, medalistka igrzysk w Sydney i Atenach, przez lata była ikoną polskiego sportu. Po zakończeniu kariery zniknęła z mediów, a kolejne doniesienia o jej życiu budziły coraz większy niepokój. Najpierw informowano o jej pracy w Wielkiej Brytanii przy segregacji śmieci, potem o problemach finansowych i zdrowotnych. W styczniu 2025 roku Wróbel przerwała milczenie, publikując w mediach społecznościowych dramatyczne wyznanie: "Nie mam za co żyć. Komornik zabiera mi emeryturę olimpijską, odetną mi prąd i gaz, a ja praktycznie straciłam wzrok i czucie w stopach".
Apel o pomoc przyniósł błyskawiczny odzew. W internecie zorganizowano zbiórkę, która pozwoliła na spłatę długów. Wróbel wróciła także na łamy mediów za sprawą swojej autobiografii, napisanej wspólnie z dziennikarzem Mateuszem Skwierawskim. Książka, promowana jako szczere wyznanie o trudnym dzieciństwie i pięknej karierze, miała być nowym początkiem. Jednak w Czańcu, gdzie mieszka była mistrzyni, nastroje wobec niej zmieniły się diametralnie.
Czaniec mówi: dość. "Ona nie chce pomocy, tylko pieniędzy"
W styczniu mieszkańcy Czańca byli poruszeni losem swojej słynnej sąsiadki. Wielu z nich angażowało się w pomoc, wierząc, że Wróbel jest ofiarą życiowych trudności. Dziś jednak trudno znaleźć kogoś, kto wciąż wierzy w jej dobre intencje.
- Agata to cyniczna, wyrachowana osoba. Przyjmuje tylko tę pomoc, która jest dla niej wygodna, czyli pieniądze. O innej słyszeć nie chce, zwłaszcza jeśli wymaga to jakiegokolwiek wysiłku - mówi Dorota Prus, właścicielka pobliskiego sklepu, która na początku roku aktywnie wspierała Wróbel. - Gdy naciskałam, by się leczyła, potraktowała mnie bardzo źle - dodaje.
Podobne opinie słyszymy od innych mieszkańców. Według nich, po zakończeniu zbiórki Wróbel praktycznie odcięła się od lokalnej społeczności. Jej dom, zaniedbany i zarośnięty, wygląda na opuszczony. - Ona i jej partner praktycznie nie wychodzą na zewnątrz. Nawet zakupy ktoś im przywozi - mówi jedna z sąsiadek.
Wróbel otrzymuje emeryturę olimpijską w wysokości ponad 4 tys. zł miesięcznie, a od stycznia dodatkowo specjalne świadczenie w wysokości 5 tys. zł, przyznane przez Donalda Tuska. Czy zatem problemy finansowe rzeczywiście są aktualne? Ministerstwo Sportu potwierdziło, że jej emerytura nie jest już obciążona żadnymi zobowiązaniami komorniczymi. Wygląda więc na to, że długi zostały spłacone.
Mimo to mieszkańcy Czańca podkreślają, że Wróbel nadal żyje w sposób, który budzi wątpliwości. - Ma na rękę 9,2 tys. zł miesięcznie. Wielu z nas chciałoby tyle mieć. A ona nadal wyciąga rękę po pomoc, choć są ludzie w znacznie trudniejszej sytuacji - mówi jeden z mieszkańców.
Psy, które nie wychodzą z domu i ogród, który zarasta
Wróbel, która miała wyprowadzić się z bloku do domu z ogrodem, aby zapewnić lepsze warunki swoim psom, również w tej kwestii budzi kontrowersje. - Psy całymi dniami siedzą w domu. Nawet na ogrodzie ich nie widać - mówi Danuta Prus, która na własny koszt zamontowała bramę, aby zwierzęta mogły swobodnie biegać. - Po dwóch tygodniach poszłam do niej i mówię: "Agata, wypuść te zwierzęta". Odpowiedziała, że lepiej nie, bo szczekają i ktoś jeszcze będzie się skarżył. Smrodu, jaki panował w jej domu, nawet nie chcę wspominać - dodaje.
Źródło: onet.pl