Mistrzowie akrobatyki z Białołęki
26 listopada 2014
W kraju nie mają sobie równych, w Europie i świecie plasują się w czołówce. Angelika i Maciek - młodzi i zdolni akrobaci z Białołęki podbijają areny na świecie.
Kim jest nasza mistrzyni?
Angelika Kowalewska ma 14 lat. Jest uczennicą II klasy gimnazjum przy ul. Kobiałka. Od 6 lat z wielkim zapałem uprawia akrobatykę sportową. Razem z kolegą - 17-letnim Maćkiem Zabierowskim w parze osiągają coraz większe sukcesy. Kilkakrotnie zdobywali mistrzostwo Polski (ostatni raz we wrześniu), przez ostatnie dwa lata byli powoływani przez Polski Związek Akrobatyki Sportowej do kadry narodowej. W 2013 r. reprezentowali nasz kraj na mistrzostwach Europy w Portugalii, a w lipcu 2014 r. na mistrzostwach świata w Paryżu. W obu prestiżowych imprezach uplasowali się w pierwszej dziesiątce najlepszych zespołów.
Bardzo wyczerpujące treningi
Trenują cztery razy w tygodniu po 3-4 godziny, w pozostałe dni ćwiczą w domu. Jak sobie radzą z połączeniem sportowej pasji z nauką?
- Treningi, wyjazdy na zawody - to wszystko sprawia, że powstają zaległości w nauce, z którymi dzieci muszą sobie później same radzić - mówi Magdalena Kowalewska, mama Angeliki. Podkreśla też, że podziwia córkę, iż potrafiła zrezygnować z życia prywatnego na rzecz sportu. - Kolejny raz Angelika nie mogła pojechać na "zieloną szkołę", nie ma czasu na spotkania z rówieśnikami czy imprezy urodzinowe. Ten sport wymaga naprawdę wielu wyrzeczeń.
- Nie ukrywam, że jest bardzo ciężko. Uczę się z reguły wieczorami po treningu i w wolnych chwilach w weekendy. Najtrudniej jest wtedy, kiedy przychodzi czas przygotowań do zawodów. Dużo więcej ćwiczymy, wyjeżdżamy, a więc i więcej opuszczam zajęć szkolnych. A później muszę nadrabiać materiał z lekcji - mówi Angelika. Maciek ma inny sposób.
- Wiem, że po szkole będę miał bardzo mało czasu na naukę, więc bardzo uważam na lekcjach, czynnie w nich uczestniczę i staram się wynieść z tego jak najwięcej. Poza tym, tak jak i Angelika, na naukę przeznaczam każdą wolną chwilę - tłumaczy młody mistrz.
Wejście do świata wielkiego sportu, bo o takim już przecież jest mowa, nie jest łatwe, szczególnie dla nastolatków.
Według Maćka, najtrudniejsze jest połączenie i pogodzenie wszystkiego razem, chciałby czasami spotkać się z kolegami po szkole, pograć w piłkę. Na to wszystko zwyczajnie brakuje czasu. Według Angeliki - opanowanie emocji.
- Najtrudniej jest opanować nerwy przed startem na zawodach. Z tym mam największy problem. Poza tym uprawianie sportu to wiele wyrzeczeń: odpowiednia dieta, brak czasu na przyjemności, dla przyjaciół. Najtrudniej jest wtedy, kiedy cała klasa jedzie na wycieczkę, a ja jako jedyna zostaję, bo akurat mam trening albo zawody. Potem wszyscy wracają do szkoły, przeżywają wyjazd, opowiadają jak było. Wtedy jest mi trochę przykro - mówi dziewczyna.
Dlaczego akurat akrobatyka? - Mama mówiła, że od urodzenia byłam bardzo ruchliwym dzieckiem. W przedszkolu, jak stawałam na głowie i robiłam fikołki, to panie bały się, że zrobię sobie krzywdę. Na początku szkoły podstawowej mama zapisała mnie do klubu DKS Targówek i tu okazało się, że potrafię dużo więcej niż fikołki i gwiazdy - śmieje się dziewczyna i dodaje, że akrobatyka jest bardzo trudną dyscypliną sportu, wymaga od zawodników, poza odpowiednim przygotowaniem fizycznym, dużo koncentracji, odpowiedzialności i zaufania do partnera. Bez tego nie ma mowy o sukcesie. - Nam się udało. Ale oczywiście na tym nie poprzestaniemy, chcemy się dalej rozwijać i tak jak teraz jesteśmy w czołówce polskiej, tak kiedyś chcemy być w czołówce światowej. My po prostu kochamy ten sport i nie wyobrażamy sobie życia bez niego.
AS