Berensona: osiedle pełne niedoróbek i milczący deweloper
25 listopada 2014
Osiedle przy Berensona to na pierwszy rzut oka nowoczesne bloki w zielonej części dzielnicy. A w rzeczywistości spory problem dla ludzi, którzy na ich kupno wydali pieniądze, na które będą pracować jeszcze dwadzieścia lat.
- Deweloper sprzedał nam cieknące mieszkania i nie udaje mu się skutecznie usunąć usterek od dwóch lat. Cieknie dachem, rynnami, balkonami, tarasami... nawet garaż jest cieknący, a w kotłowni jeszcze niedawno woda lała się przez komin. Ciągle prosimy o naprawę niedoróbek, bo niedługo kończy się rękojmia. Wtedy zostaniemy z tym sami - napisali w e-mailu do redakcji mieszkańcy osiedla przy Berensona.
Jak twierdzą, osiedle wybudowano byle jak, byle szybciej. Domofony nie działają, o wystające płyty w świeżo wybudowanym chodniku piesi potykają się codziennie, a altanek śmietnikowych nadal nie postawiono. Usterki zostały wycenione na 570 tys. zł, a sprawa jest już w sądzie. Wnieśli ją mieszkańcy przeciwko deweloperowi, bo - jak tłumaczą - to jedyna szansa na zmuszenie go do wykonania wszystkich napraw.
Najciekawsze w tym wszystkim jest to, że przy zawieraniu umów zakupu mieszkań wszyscy zobowiązali się, że nie zrobią nic, aby zaszkodzić deweloperowi w sprzedaży III etapu osiedla.
- Czujemy się zwyczajnie nabici w butelkę. Przy zawieraniu umów zakupu mieszkań wszyscy zobowiązali się, że nie zrobią nic, aby zaszkodzić deweloperowi w sprzedaży III etapu osiedla. Ten zapis nie wydał się niczym niezwykłym, bo nawet przez myśl nam nie przeszło, że z nowym mieszkaniem będzie tyle problemów i co gorsza, że pozostaniemy z nimi sami - mówią mieszkańcy.
Przez kilka tygodni próbowaliśmy uzyskać wypowiedź i wyjaśnienie przedstawiciela firmy Murapol. Po wysłaniu kilku e-maili i wykonaniu licznych telefonów zarówno do punktu na Białołęce, jak i centrali oddzwonił do nas radca prawny Murapolu i zapewnił, że w ciągu dwóch dni prześle oficjalne stanowisko firmy. Potem kontakt się urwał.
Oprócz osiedla "4 pory roku" Murapol wybudował jeszcze mieszkania innych miastach Polski. "Chwastowy zakątek" z Wrocławia i "Miodowe bagno" z Bielsko-Białej - tak opisują je internauci. Jak wielu mieszkańców zlustrowało dewelopera przed dokonaniem najważniejszego zakupu w życiu?
AS