Mieszkańcy: basen przy Netto to kuszenie losu
7 lutego 2015
Mieszkańcy Zielonej Białołęki alarmują: trzeba zabezpieczyć zbiornik przy markecie Netto, zanim dojdzie do tragedii. Kierownictwo sklepu bagatelizuje problem.
Market Netto, zgodnie z przepisami, wybudował na swoim terenie zbiornik odwadniający. Basen jest ogrodzony barierką i jego otoczenie często odwiedzają powracające ze szkoły dzieci. Basen jest głęboki i cud, że jeszcze nie doszło tam do tragedii. Ktoś za ten teren odpowiada - mówi radna Agnieszka Borowska.
- Każdy z nas pamięta, jak wielką frajdą jest wrzucanie do wody patyków czy kamyków. Dzieciaki kochają takie zabawy. Kilka razy zauważyłem tam dzieciaki, podszedłem do nich i zapytałem, dlaczego tu się bawią, jednak co może zrobić zwykły przechodzień widząc taką sytuację? Tylko zwrócić uwagę. Przecież nie powiem dzieciom: idźcie stąd, bo to nie mój teren i nie mam takiego prawa. To Netto powinno się zainteresować taką sytuacją. Nie mają monitoringu, ochrony? Dlaczego nie reagują? - pyta pan Marek. Przy basenie nie postawiono informacji, że to teren prywatny, że nie można podchodzić. - Skąd więc kilkuletnie dziecko ma wiedzieć, że nie wolno mu rzucać kamieni, czy wchodzić na lód? - pyta czytelnik.
Mieszkańcy zgłosili się też do radnej Agnieszki Borowskiej. - Rozumiem obawy rodziców. Jak dziecko wejdzie na lód, który się załamie, może dojść do nieszczęścia. Trzeba zmierzyć się z faktami: dzieci podchodzą do basenu i bawią się tam. Basen jest głęboki i cud, że jeszcze nie doszło tam do tragedii. Ktoś za ten teren odpowiada - mówi Agnieszka Borowska, a my w ślad za nią zapytaliśmy przedstawicieli sieci Netto, czy zdają sobie sprawę, jak duże zagrożenie stworzyli.
Rzeczniczka sieci Mariola Skolimowska podkreśla, że zbiornik przy ul. Berensona ma balustradę o wysokości zgodnej z przepisami, a tym samym wystarczającą. Cóż z tego, skoro dzieci bez problemu ją pokonują?
- Dodatkowym zabezpieczeniem jest furtka, zamykana na kłódkę, do której klucz jest w biurze sklepu. Dostęp do zbiornika jest możliwy od strony ul. Berensona, tak więc, aby do niego dojść trzeba przejść trawnikiem po działce. Od strony uliczki osiedlowej stoi ogrodzenie, które istniało jeszcze przed wybudowaniem zbiornika - tłumaczy Skolimowska. Co ciekawe, uparcie twierdzi też, że do kierownictwa sklepu nie dotarły żadne skargi mieszkańców, a sami pracownicy sklepu nie zauważyli, aby w pobliżu zbiornika kiedykolwiek bawiły się dzieci. - Od pani dowiaduję się, że jest problem. Przyjrzymy się sprawie. Jeśli okaże się, że wymagane prawem zabezpieczenia zbiornika nie są wystarczające, na pewno podejmiemy odpowiednie kroki, aby zwiększyć bezpieczeństwo - deklaruje.
Urząd dzielnicy wystąpił do nadzoru budowlanego o kontrolę zabezpieczeń zbiornika. Jej wyniki poznamy za miesiąc.
AS