Krwawy napad na Białołęce. Dlaczego policja nie szuka sprawców?
12 października 2023
Trzy tygodnie temu strażnicy miejscy podczas kontroli opuszczonych garaży na terenie Białołęki znaleźli brutalnie pobitego mężczyznę. Ofiara napadu została przewieziona do szpitala. Czy policji udało się znaleźć sprawców? Okazuje się, że nie i nikt ich nawet nie szuka. Jak to możliwe?
Nadchodził wieczór 22 września, gdy strażnicy miejscy z Białołęki rozpoczęli kontrolę opuszczonych garaży przy ulicy Marywilskiej.
Szokujące odkrycie podczas kontroli
- Kilka minut przed godziną 19:00 zauważyliśmy w jednym z garaży z trudem oddychającego mężczyznę. Leżał w kącie, przykryty starym kocem. Gdy odwinęliśmy materiał, zauważyliśmy, że jego ciało od nóg do głowy było zakrwawione. Poszkodowany był przytomny - relacjonują strażnicy miejscy, którzy natychmiast wezwali pogotowie ratunkowe. Ponieważ mężczyzna z trudem oddychał, funkcjonariusze ułożyli go w pozycji bocznej bezpiecznej.
Brutalna napaść na Białołęce
- Gdy zapytaliśmy, co się stało, 46-latek wyjaśnił, że niespełna 20 minut wcześniej został napadnięty przez dwóch napastników. Na miejsce interwencji wezwaliśmy policję - dodają strażnicy, którzy do czasu przyjazdu karetki monitorowali stan pobitego. Po zbadaniu mężczyzny ratownicy zdecydowali, że musi on zostać natychmiast przewieziony do szpitala. Funkcjonariusze pomogli przenieść rannego do karetki i zdali relację z interwencji przybyłym policjantom.
Czy policja jest na tropie sprawców?
Otóż nie i jak się okazuje... nikt ich nawet nie szuka. Jak to możliwe?
- W tej sprawie wykonano czynności w niezbędnym zakresie. Finalnie postępowanie zostało umorzone ze względu na to, że pokrzywdzony odmówił udziału w jakichkolwiek czynnościach procesowych - informuje komisarz Paulina Onyszko.
JR