Mandat bezprawny?
7 listopada 2008
Otrzymanie mandatu to nic przyjemnego - jest to ewidentny i namacalny dowód, że nie jesteśmy tak nieskazitelni, jak nam się wydaje. Co jednak wtedy, kiedy dostajemy mandat, choć wina po naszej stronie leży tylko częściowo?
Rozmowa kierowcy z mundurowymi była krótka - za wjazd pod prąd w uliczkę oznakowaną zakazem wjazdu mandat w wysokości 300 złotych. Syn pana Woj-ciecha mandat przyjął, choć przyznał, że znaku nie widział. Wrócił do mieszkania ojca (był z wizytą, mieszka poza Legionowem) i zdał relację z wydarzenia rodzi-com.
- Zaraz następnego dnia poszedłem na to skrzyżowanie - mówi pan Wojciech, emerytowany milicjant. - Znak zakazu był tak przekrzywiony, że nie można go było wyraźnie zobaczyć z drogi. Co więcej, znak ten powinien być poprzedzony innym - zakazem skrętu. A tam tego nie było! W straży miejskiej od razu powiedziałem, że tego mandatu być nie powinno. Zastępca komendanta był wyraźnie zaskoczony, kiedy mu pokazałem zdjęcia, że znaku zakazu skrętu nie ma. Usłyszałem, że zostanie sporządzona notatka o oznakowaniu ulicy. Po mojej interwencji brakujące znaki postawiono. Jednak nikt nie chciał anulować mandatu nałożonego przez strażników, chociaż nie było żadnej możliwości, aby syn zobaczył feralny zakaz wjazdu. Mandatu nie zapłacił i nie zapłaci - wiem, że mamy rację, a trzysta złotych piechotą nie chodzi.
wt