Łoś i dzik przed maską. Coraz więcej wypadków
5 kwietnia 2018
Liczba kolizji z udziałem dzikich zwierząt na drogach powiatu legionowskiego stale rośnie. Czemu do nich dochodzi?
Pod koniec marca w Rajszewie, pod audi jadące od strony Nowego Dworu Mazowieckiego w kierunku Jabłonny wszedł łoś. Kierujący samochodem uderzył w zwierzę, zjechał na prawą stronę drogi i wylądował na drzewie. Kierowca na szczęście przeżył, trafił do szpitala. W 2016 roku w powiecie legionowskim było osiem kolizji spowodowanych przez zwierzęta, w zeszłym już czternaście. Ten rok raczej nie będzie lepszy, gdyż doszło już do trzech takich wypadków. - Możemy wyróżnić pewne odcinki dróg, na których częściej dochodzi do kolizji z udziałem zwierząt i to w przeważającej większości leśnych - poinformował kom. Jarosław Florczak z legionowskiej policji. Co prawda ofiar śmiertelnych nie było, jednak wcale to nie oznacza, że problemu nie ma. 21 lutego około godziny 19 w Olszewnicy Nowej doszło do zderzenia autobusu L11 z łosiem. W pechowym autobusie byli pasażerowie. Na szczęście nikt nie odniósł obrażeń, poza... łosiem.
Gdzie uważać?
Policja przestrzega, żeby uważać zwłaszcza na drodze wojewódzkiej nr 630 na odcinku między Jabłonną a Nowym Dworem Maz., drodze wojewódzkiej nr 631 na odcinku od Nieporętu do Marek, a także drodze wojewódzkiej nr 632 od Skrzeszewa do Dębego i od Rembelszczyzny do Marek na ulicy Strużańskiej.
- Istotnym elementem jest koncentracja kierujących na oznakowaniu drogi zagrożonej niebezpieczeństwem ze strony leśnych zwierząt, czyli znakiem "Uwaga, dzikie zwierzęta" i występujących często razem znaków z odpowiednim ograniczeniem prędkości. Respektowanie ich na omawianych odcinkach dróg bardzo pomaga kierującym w podjęciu właściwej decyzji przy wystąpieniu zagrożenia ze strony leśnych zwierząt - radzi kom. Jarosław Florczak. Bywa też tak, że w mieście trzeba uważać na dużo mniejsze stworzenia - jak kaczki i wiewiórki. Np. przy kanałku na ul. Pałacowej bytują bowiem już całkiem oswojone z człowiekiem kaczki, które uwielbiają spacerować pośrodku ulicy - często nic sobie nie robiąc z widoku nadjeżdżającego samochodu.
Zwierzęta lubią miasta
- Zwierzęta migrują, bo szukają nowych miejsc. Przyszła wiosna i klępy (samice łosia) zaczynają przeganiać młode łoszaki z poprzedniego roku, które całą zimę się przy nich trzymały, bo będą rodzić kolejne. Właśnie te młode łoszaki są szczególnie niebezpieczne, bo one są niedoświadczone i często wychodzą na drogi. A z kolei na jesieni jest dużo więcej wypadków z udziałem łosia, bo wtedy byki szukają klęp w czasie bukowiska (okres godowy łosi). Dziki zaś migrują głównie za pokarmem. Jest ich po prostu za dużo i właśnie dlatego tak lubią obszary miejskie - tłumaczy Stefan Traczyk z Nadleśnictwa Jabłonna.
Zdaniem nadleśniczego nadmierna ochrona i brak naturalnych wrogów doprowadziły do zachwiania pewnej równowagi. Zwierzęta te nie giną już w polowaniach, lecz pod samochodami. - Jadąc ulicą, gdzie są jakieś skrawki lasu, czy jakieś większe krzaki, trzeba zawsze uważać, bo w każdej chwili z tych chaszczy jakieś zwierzę może nam wyskoczyć przed maskę - radzi Stefan Traczyk.
(DB)