Filmował kobiety w toalecie na dworcu. Posiedzi w więzieniu?

Jak się okazuje, sprawa nagrywania kobiet w toalecie na legionowskim dworcu nie jest nowa. Ale dopiero teraz policja schwytała autora nagrań.

W kabinie WC znalazła kamerkę

We wrześniu ubiegłego roku legionowscy policjanci zostali zaalarmowani, że w toalecie na dworcu PKP Legionowo nieznany sprawca telefonem komórkowym umieszczonym w koszu na śmieci stojącym w jednej z kabin nagrywał korzystającą z toalety kobietę. Zawiadamiająca odkryła podstępną inwigilację i o całej sprawie poinformowała policję. - Kobieta była na tyle spostrzegawcza, że zauważyła w niewielkim otworze tego kosza kamerkę. Jakiejś specjalnej finezji w tym nie było, natomiast telefon faktycznie rejestrował obraz. Ustaliliśmy jedną taką sprawę - wyjaśnia kom. Jarosław Florczak. Po zgłoszeniu dyżurny legionowskiej komendy natychmiast wysłał na miejsce zdarzenia śledczych, którzy wraz z technikiem kryminalistyki zabezpieczyli ślady. Ruszyło żmudne postępowanie.

Po pół roku ujęli sprawcę

W ubiegłym tygodniu w końcu udało się ująć sprawcę - 39-letniego mieszkańca Warszawy. Nieoficjalnie wiemy, że w jego ujęciu wcale nie pomogła karta SIM, bo jej w telefonie zwyczajnie nie było. Dlatego być może Mariusz P. był tym bardziej zaskoczony zatrzymaniem. Policjanci zebrali większy materiał dowodowy, który pozwolił postawić mu nie tylko zarzut za przestępstwo w toalecie na legionowskim dworcu, ale też trzy zarzuty kradzieży z włamaniami do mieszkań. Okradane lokale zawsze były na parterze budynków, a z mieszkań ginęły przedmioty codziennego użytku, jak lokówki i suszarki do włosów, czy kosmetyki. Nie gardził też elektroniką, gotówką i biżuterią. Łącznie straty oszacowano na ponad 34 tysiące zł. Za filmowanie telefonem komórkowym w toalecie grozi mu do pięciu lat pozbawienia wolności. Natomiast za włamania do mieszkań, sąd może mężczyźnie dorzucić 10 lat więzienia.

(DB)