Lazurowa: "będą ekrany czy nie?"
21 listopada 2018
Mieszkańcy Jelonek i Chrzanowa wciąż pytają, czy przy przebudowanym odcinku ulicy staną zapory chroniące przed hałasem.
Jedni pytają dlatego, że przeszkadzają im jeżdżące czterema pasami Lazurowej samochody. Inni - bo obawiają się, że ich fragment dzielnicy będzie wyglądał tak, jak sąsiedztwo skrzyżowania z Połczyńską. Przypomnijmy: pierwotnie Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska nakazała ustawienie ekranów niemal na całym odcinku Lazurowej między Sterniczą a Górczewską. Od czasu wydania decyzji normy dopuszczalnego hałasu zostały jednak obniżone. Zarząd Miejskich Inwestycji Drogowych zdecydował także, że zastosowany zostanie tzw. cichy asfalt, tłumiący hałas o 3-5 decybeli.
Końca nie widać
- W wakacje pisaliście, że decyzja w sprawie ekranów będzie 28 września - przypomina czytelnik. - Mamy listopad. Jaka jest decyzja? Będą te ekrany czy nie?
Sprawie ekranów na Lazurowej od początku przyglądał się Maciej Bartosiak, który w październikowych wyborach samorządowych został wybrany radnym dzielnicy. Tym razem dopiero po kilku miesiącach prób udało mu się przekazać, że... termin podjęcia decyzji został znowu przełożony. Teraz RDOŚ daje sobie czas już do końca lutego.
- Jest to spowodowane koniecznością wyjaśnienia i przeanalizowania istotnych dla rozstrzygnięcia sprawy okoliczności faktycznych - czytamy w piśmie upublicznionym przez nowego radnego. Trudno stwierdzić, co miało oznaczać to zdanie, ponieważ urzędnicy nie zawarli w nim żadnej treści. Na dziś pewne jest jedno: ekranów na 100% nie będzie do końca lutego. Co potem? Czas pokaże.
"Na wieś zapraszam"
Temat ekranów od wielu miesięcy dzieli mieszkańców Jelonek i Chrzanowa. Widoczne to było również w komentarzach do naszego poprzedniego artykułu na ten temat.
- To jest miasto i raczej nie ma się co spodziewać, że będzie cicho jak na wsi - piszą przeciwnicy ekranów. - Jeśli wam przeszkadza hałas, to na wieś zapraszam. Ja wolę jeździć ulicami i widzieć, że jadę Lazurową czy Ostrobramską, czy w ogóle jestem w innym miejscu Polski. Wiem, że hałas jest męczący, ale można się przyzwyczaić. Po pewnym czasie mózg pewne dźwięki wyłącza, bo je zna. Przestajemy je słyszeć na tyle, że przestają nam przeszkadzać a możemy normalnie funkcjonować. Wiem z autopsji.
- Ekrany kierunkowe z pewnością rozwiązałyby problem - uważa mieszkanka Jelonek, która wprowadziła się do bloku przy Lazurowej 23 lata temu. - Mamy okna od ulicy i teraz nie da się spokojnie odpocząć przy otwartym oknie. Kiedyś nawet nie przyszło nam do głowy, że będzie tak głośno. Podejrzewam, że starzy mieszkańcy nigdy nie zapomną, jak się kiedyś jechało Lazurową: drzewa i korony drzew otaczały ludzi wzdłuż tej ulicy. Teraz drzewa wycięli. Nowe urosną, ale to potrwa i to długo. Do osób, które nie mają okien od Lazurowej: serdecznie zapraszam na herbatę wieczorem przy otwartym oknie. Zobaczymy, kto dłużej wytrzyma.
Niezależnie od tego, z którą stroną sporu się zgadzamy, nie dyskutujmy z faktami: szum z jezdni ma negatywny wpływ na zdrowie. Osoby mieszkające przy ruchliwych drogach rzeczywiście po pewnym czasie przestają świadomie rejestrować ten dźwięk, ale ich organizmy nadal odczuwają szkodliwe skutki hałasu. Otwarte pozostaje pytanie, w jaki sposób wyciszyć jezdnię zbudowaną blisko istniejących bloków i na ile ich mieszkańcy byli świadomi, że taka jezdnia jest w ogóle planowana.
(dg)