REKLAMA

Niebezpieczny. 50 stanów świadomości

autor: Jakub Onyśków
wydawnictwo: Replika
kolekcja: LOVE&SEX
wydanie: Poznań
data: 6 września 2022
forma: książka, okładka miękka ze skrzydełkami
wymiary: 145 × 205 mm
liczba stron: 296
ISBN: 978-83-6729536-9

Inne formy i wydania

książka, okładka miękka ze skrzydełkami  2022.09.06

Zwykły biurowy romans? Nic bardziej mylnego. Tak gorąco jeszcze nie było...

Elizabeth Evans długo czekała na dominującego partnera, który potrafi zaspokoić kobietę. Kiedy poznaje swojego przyszłego pracodawcę, Alexandra Stone'a, młodego miliardera, jest w siódmym niebie. Gdy mężczyzna proponuje jej wspólną podróż służbową prywatnym samolotem do LA., Elizabeth nie waha się ani chwili. Nieoczekiwanie jej cichą nadzieję na intymne sam na sam z nieziemsko przystojnym mężczyzną niweczy obecność boskiej Cindy, będącej w bliżej nieokreślonej, lecz niewątpliwie zażyłej relacji z Alexandrem...

Pierwsze trzy dni wyjazdu są spełnieniem najskrytszych pragnień Elizabeth. Nigdy nawet nie pomyślała, że może być aż tak szczęśliwa. Sielanka nie trwa jednak zbyt długo. Z Alexandrem zaczyna się bowiem dziać coś dziwnego. Jego stany świadomości zmieniają się jak w kalejdoskopie, a wszystko wydaje się mieć jakiś niepojęty związek z odwiedzanymi po drodze miastami.

18+

Fragment

Rozdział 1

Nowy Jork, moje mieszkanie, 1 października, godz. 7:00

Kurwa mać, zaspałam! Kolejny, pieprzony raz!

Pieprzony rozładowany telefon, pieprzony trzeszczący materac, pieprzona wygnieciona poduszka, pieprzeni sąsiedzi z góry bzykający się jak króliki, co noc, pieprzony ich szczekający pies.

- Apsik!

Pieprzone uchylone okno, pieprzony październik, pieprzona jesień, pieprzony okurzony baldachim i pieprzone moje całe życie.

Pieprzona Nicole i te jej pieprzone mądrości: ,,Absynt, to taka wódka 2.0. Pij do dna!".

Piłam. Za dużo klnę i za dużo piję. Zdecydowanie za dużo... i za często, ale zastanowię się nad tym kiedy indziej.

Głowa mi pęka. Pieprzona Nicole i te jej... to już było. W każdym razie, wszystko przez nią. Muszę zadzwonić do pracy, poinformować ich o moim ewentualnym, acz wielce prawdopodobnym spóźnieniu, jednak do tego niezbędny jest naładowany telefon. Drogą porannej dedukcji uznaję za absolutny priorytet jak najszybsze podłączenie iPhone'a do ładowarki. Tylko, gdzie ja ją znowu zostawiłam?

Pod łóżkiem? Zleżałe papierosy, rajstopy, para szpilek, których szukałam pół roku, kilka butelek po czerwonym, wytrawnym winie... jedna do połowy pełna! Tak jest! Chodź do mamusi.

Pieprzony korek, trzyma się jak przyklejony Super Glue. Nie dam rady go wyjąć. Może to znak? Być może wszechświat próbuje mi przekazać wiadomość? Zapewne tak. Jestem dorosła, nie mogę dłużej udawać, że problem nie istnieje. Przyznanie się przed samą sobą, to pierwszy krok do tego, aby go przezwyciężyć. Krok, który w końcu muszę wykonać. Przyznaję się tu i teraz. Odwlekałam to w czasie tak długo jak się da, próbowałam sobie radzić na wszelkie inne sposoby. Koniec z tym.

Dzisiaj po pracy pójdę prosto do sklepu i w końcu zakupię porządny, metalowy korkociąg!

Jestem osobą, którą łatwo wyprowadzić z równowagi, jednak nikt nie jest mnie w stanie wkurwić bardziej niż ja sama. No chyba, że Nicole, wiadomo.

- Gdzie jesteś? Ty mała, złośliwa, tępa suko! - Szukam pod łóżkiem.

Tak, wołam ją.

Tak, antropomorfizuję ją.

Tak, to dziwne.

Tak, jestem zdesperowana... szalona... i żałosna.

Leżę na podłodze. Mija piąta minuta od przebudzenia, a ja już jestem załamana. Może spadła za kredens? Stracona. Nie dam rady go przesunąć.

Torebka! Czemu wcześniej na to nie wpadłam? Najwidoczniej, mój mózg jeszcze śpi. Halo, pora się obudzić. A teraz czas najwyższy poszukać ładowarki

w beżowej piękności ze złotą klamerką od Chanel, będącej prezentem od przyjaciółek na dwudzieste piąte urodziny. Bogatych przyjaciółek... w przeciwieństwie do mnie.

Beth, stój! Skup się. To nie czas na użalanie się nad sobą. Dzisiaj twój pierwszy dzień w nowej pracy i zasadnym byłoby się do niej nie spóźnić.

Sięgam ręką po torebkę. Co my tu mamy? Klucze, portfel, chusteczki, mokre chusteczki, mokry papier toaletowy... chyba przesadzam. Sięgam ręką głębiej. Pióro wieczne, tabletki przeciwbólowe, Kindle, szminka, pomadka, perfumy. Nie ma. Psia mać!

Czy może być gorzej?

Doświadczenie życiowe podpowiada mi, że tak. Nie zamierzam się mu przeciwstawiać.

Zaczynam sobie przypominać wydarzenia z wczorajszego wieczoru. Pieprzona Nicole, zawsze ma rozładowany telefon i nigdy nie nosi ładowarki. Pożycza i nie oddaje. Tylko absynt jej w głowie. Zabiję ją! No, może nie. Nie umiem. I w sumie ją lubię. Ale jak tylko pomyślę o czasie straconym na poszukiwania ładowarki, której tutaj nie ma...

Nie myśl, Beth! Nie o tym.

Idę do łazienki, muszę się odświeżyć. Myję zęby, używając zwykłej, a nie elektrycznej szczoteczki. Zaoszczędzone w ten sposób baterie wykorzystuję w innych urządzeniach. Tak, mam na myśli wibratory. Liczby mnogiej użyłam nie przez przypadek. Ale o tym kiedy indziej. Choć prawdą jest, że gdybym nie zaspała, miałabym wystarczająco dużo czasu na poranny orgazm. Masturbacja i sen... nie wiem, co kocham bardziej. Dziś wygrał sen.

Spoglądam niechętnie na zakurzoną wagę stojącą w kącie. Ważyć się czy nie? Psuć sobie humor z rana? Jaki humor? Przecież wszystko idzie nie tak. Waga może go tylko polepszyć. Ale czy na pewno? Nie chcę ryzykować pogorszenia nastroju. Choć czy można pogorszyć coś, co już jest na samym dnie? Ciężko mi o tym myśleć, mój mózg wciąż się nie obudził i mam dziwne przeczucie, graniczące z pewnością, że długo tego nie zrobi. No cóż, kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana. Choć ja i tak piję, a do ryzykantek nie należę. Nieważne.

Wchodzę jedną nogą, wskazówka lekko się unosi. Dziesięć kilogramów, dwadzieścia... Powoli przenoszę na wagę cały ciężar ciała. Wskazówka przyspiesza. Trzydzieści, czterdzieści, pięćdziesiąt, sześćdziesiąt. Pierdolę! Po co mi to było?

Mam nadzieję, że dzisiaj światowy dzień nieprzemyślanych decyzji. Tylko to tłumaczyłoby moje zachowanie. Choć wydaje mi się, że to święto obchodzę codziennie i jestem w tym naprawdę dobra.

Chowam wagę na sam dół szafy, coby nie kusiła mnie w przyszłości. Uczę się na błędach... niestety swoich. Mimo to wydaje mi się, że chyba słaby ze mnie uczeń. Gdybym była sztuczną inteligencją, liczba zgromadzonych przeze mnie danych sprawiłaby, że do końca życia podejmowałabym już tylko racjonalne, przemyślane i dobre decyzje. Ale nie jestem sztuczną inteligencją, a i ze zwykłą, ludzką, bywa u mnie różnie.

Wchodzę pod prysznic. Jestem sprytna, oszczędzam czas. Czekając, aż zimna woda spłynie z deszczownicy, wybieram jeden ze stojących na szafce żeli do mycia ciała. Mam swojego faworyta - trawa cytrynowa. Cudowny zapach. Sprawdzam wodę, dalej zimna. Sprytu ciąg dalszy. Nie chcąc tracić czasu, zamierzam wybrać również szampon do włosów. Aby go dosięgnąć, wychylam się zza kabiny. Na krótką chwilę zatrzymuję wzrok na moim odbiciu w lustrze. Kolejna nieprzemyślana decyzja staje się faktem. W ułamek sekundy dochodzi do mnie, ile wczoraj wypiłam. Szybko odwracam wzrok i sięgam ręką po szampon. Biorę ten do włosów suchych, zniszczonych, wypadających, przetłuszczających się i ogólnie nieciekawych, zawierający w sobie wszystkie możliwe odżywki. Generalnie - trzydzieści w jednym.

Wkładam rękę pod strumień wody. Ciepła, ale nie gorąca - idealna. Zasuwam za sobą szklane drzwi i nakładam szampon na włosy. Nie spłukuję go od razu. W międzyczasie sięgam po żel. Ubóstwiam trawę cytrynową. Nakładam odrobinę na gąbkę i dokładnie wmasowuję w ciało. Lubię swoje ciało, czasami aż za bardzo.

Spoglądam z zainteresowaniem na słuchawkę niedbale zawieszoną na uchwycie. Odkładam gąbkę. Jedną ręką łapię za wąż, a drugą staram się odkręcić końcówkę. Nie daję rady. Dawno tego nie robiłam, śruba się zapiekła... czy coś. Nie wiem, nie znam się na tym. Próbuję dalej.

Drgnęło! Tak jest! Ostatnie pół roku regularnych treningów na siłowni nie poszło na marne. Udało się.

Przełączam strumień wody z deszczownicy na słuchawkę, po czym zmniejszam go i nakierowuję między nogi. Rozchylam palcami wargi sromowe aby uwydatnić łechtaczkę.

Wow! Tego potrzebowałam. Jest cudownie. Ciężko mi ustać, więc opieram się plecami o szklane drzwi. Pragnę więcej, więc podkręcam strumień. Jestem rozgrzana, moja cipka zaczyna pulsować, a nogi drgają z rozkoszy. Mimowolnie wspinam się na palce, zmuszona przenieść ciężar ciała do przodu. Moja twarz ląduje na ścianie. Przyjemny chłód płytek, który odczuwam na moich kształtnych i jędrnych piersiach, dodatkowo mnie podnieca. Nie spodziewałam się, że to może być aż tak miłe. Wolną ręką masuję stojące, pobudzone sutki. Zwiększam strumień na maksymalną moc.

Ała! To nie był dobry pomysł. Nie spodziewałam się aż tak dużego ciśnienia. Odrobinę zmniejszam moc wody. Wow! Tak jest idealnie. Podoba mi się to, jestem bliska ekstazy. Ciepły, mocny strumień wody bezpardonowo obija się o moją nabrzmiałą, soczystą łechtaczkę. Nie wytrzymam już ani chwili dłużej. Pragnę orgazmu. Dochodzę!

Ciało odmawia mi posłuszeństwa. Nie jestem w stanie ustać, więc osuwam się na podłogę. Jak błogo. Ostatkiem sił przytrzymuję wąż pomiędzy nogami. Zaraz zwariuję z rozkoszy. Właściwie już zwariowałam. Moje myśli przenoszą się do innego świata, ciało w stu procentach skupia się na odbieraniu bodźców. Taki stan utrzymuje się przez pół minuty, przez kolejną jestem unieruchomiona, i dopiero po tym czasie, zaczynam dochodzić do siebie.

Wstaję na miękkich nogach. Podnoszę upuszczony nieświadomie wąż prysznicowy i nakręcam na niego słuchawkę. Z premedytacją nie robię tego zbyt mocno. Mam zamiar korzystać częściej z tej formy aktywności. Zakręcam wodę i wychodzę z kabiny.

Moje myśli stają się coraz bardziej racjonalne - jestem nieodpowiedzialna. Przez tę zabawę już na pewno spóźnię się do pracy.

Spoglądam w dół na zaczerwienioną, nabrzmiałą i wyjątkowo wrażliwą łechtaczkę. Uśmiecham się pod nosem. Nie żałuję żadnej sekundy.

Na sąsiedniej półce

Szukasz książki, audiobooka? Skorzystaj z wyszukiwarki
;

REKLAMA

LINKI SPONSOROWANE

REKLAMA

Kup bilet

REKLAMA

Najnowsze informacje na Tu Stolica

REKLAMA

REKLAMA

Butelki dla dzieci Kambukka
Kambukka Reno

REKLAMA

Wyjazdy sportowe
Wyjazdy sportowe

REKLAMA

REKLAMA

AMBRA - Twoje Perfumy
AMBRA - Twoje Perfumy

Kup bilet

Znajdź swoje wakacje

Powyższe treści pochodzą z serwisu Wakacje.pl.

Polecamy w naszym pasażu

REKLAMA

REKLAMA

City Break
City Break