REKLAMA

marywilska niedziele 1marywilska niedziele 2marywilska niedziele 0

Chłopiec z ruin. Gdańska opowieść, tom 1

zapowiedź
autor: Beata Zdziarska
wydawnictwo: Replika
wydanie: Poznań
zapowiedź: 20 stycznia 2026
forma: książka, okładka miękka
wymiary: 145 × 205 mm
liczba stron: 304
ISBN: 978-83-6856069-5

GDAŃSK, MARZEC 1945 roku

Friedrich, niemiecki chłopiec, którego matkę sowieccy żołnierze spalili żywcem w jednym z gdańskich kościołów, przemierza ulice płonącego miasta, próbując dostać się do swoich krewnych. Wyczerpany, znajduje schronienie w kamienicy, gdzie spotyka nieznajomą kobietę - Helenę Koszek. Helena, której wojna zabrała wszystkich bliskich, w odruchu serca postanawia zaopiekować się chłopcem. Zawiązuje się między nimi nić przyjaźni, a z czasem chłopiec zaczyna traktować kobietę jak matkę, którą stracił.

Fragment

Marcowe słońce z trudem przedzierało się przez ciemną chmurę dymu, która zawisła nad Gdańskiem, zakrywa­jąc miasto coraz gęstszą zasłoną. Cisza, która początkowo wy­dawała się przytłaczać, po chwili gasła, rozrywana szumem nadlatujących rosyjskich samolotów. Niebo dudniło od ude­rzeń płomieni, huku bomb, pocisków moździerzy. Po każ­dym nalocie miasto coraz bardziej pękało. Drgające słupy og­nia niczym wielkie czerwone robaki pożerały domy, kościoły i wielopiętrowe budowle. W tym piekle paliły się całe dzielni­ce, gorzał Ratusz Głównego Miasta, Zielona Brama i Wyspa Spichrzów. Nad miastem unosiła się chmura popiołu.

Gdańsk rozpadał się na gruzy.

- Nie ruszaj się stąd.

Ręka proboszcza Fedtke spoczęła na ramieniu Friedricha. Chłopiec posłusznie skinął głową. Stał i patrzył, przeciera­jąc skrawkiem rękawa załzawione oczy. Gryzący dym piekł je niemiłosiernie. Po chwili potężny mężczyzna przycisnął do siebie rozedrgane ciało chłopca. Serce Friedricha łomota­ło z bólu i przerażenia.

- Tam jest moja mama! - zaszlochał, wskazując na drzwi Kościoła Świętego Józefa.

- Niech Bóg ma ją w swojej opiece. Niech ma nas wszyst­kich w swojej opiece - wyszeptał ksiądz.

Wtem jakaś kobieta wypadła ze świątyni, za nią wybiegł żołnierz z pepeszą. Chwilę później padł strzał, ciało kobiety bezwładnie osunęło się na ziemię. Rozległy się krzyki ludzi i płacz dziecka, które nic nie rozumiało. Friedrich przełknął ślinę w zaschniętym gardle. Wciąż czuł na skórze zapach mat­ki. Teraz ona jest tam, w środku świątyni. To zaledwie kilka­naście kroków od miejsca, w którym stali. Wystarczy tylko po­biec, mocno szarpnąć drzwi, pociągnąć do siebie.

- Mamo! - wyrwało mu się z piersi.

- Nie ruszaj się. - Silna ręka proboszcza przywołała chłop­ca do porządku. - Jesteś dzielny, prawda?

Spojrzenia mężczyzny i dziecka spotkały się gdzieś na prze­cięciu strachu i niepewności.

- Tak - odparł po chwili Friedrich.

Potem znowu ujrzał żołnierzy o skośnych ciemnych oczach, z czerwonymi gwiazdami na czapkach, tych samych, którzy zamknęli jego matkę wraz z innymi ludźmi w kościele. Biega­li, zataczając się i krzycząc coś w niezrozumiałym dla Friedri­cha języku. Nagle drzwi plebanii otworzyły się, na dworze zja­wiła się młoda dziewczyna. Wyszła oszołomiona, potargana, z półprzytomnym spojrzeniem. Milcząco stanęła pod murem. Rozległy się rubaszne śmiechy żołnierzy, ktoś zanucił piosen­kę, ktoś siarczyście przeklął.

- Pij, psia mać! - powiedział jeden z mężczyzn, wtykając w usta dziewczyny butelkę z alkoholem. - No pij!

Z sąsiedniej ulicy nadjechała ciężarówka wyładowana ba­niakami. Czterech żołnierzy wytoczyło jeden z nich na zie­mię i wciągnęło do świątyni. Po chwili w powietrzu czuć było ostrą woń benzyny. Dreszcz przerażenia przeszył na wylot cia­ło księdza Fedtke. Mocno przytulił chłopca, pogłaskał go po skołtunionych włosach. Wtem zza zamkniętych drzwi doszedł ich rozdzierający płacz.

- Jezu Panie, Mario, ratuj nas!

W oknach kościoła pojawiły się płomienie, które buchały z nieposkromioną siłą. Friedrich trząsł się z zimna i nerwów. Syk szalejącego ognia tam w środku, za murem, gdzie była jego matka, napełniał chłopca lękiem.

- Jezu, zmiłuj się! - Upiorny krzyk rozdarł powietrze.

Języki ognia lizały ściany. Friedrichowi wydawało się, że słyszy w pobliżu głos matki. Miękki, spokojny, taki jaki do­brze znał. Śpiewała mu piosenkę, którą zawsze kołysała go do snu.

- Mamo! - wrzasnął co sił w płucach, ale odpowiedziała mu cisza.

Kościół palił się jak pochodnia, ostry swąd spalenizny gryzł w gardło i w oczy. Friedrich wtulił zapłakaną twarz w brudny rę­kaw płaszczyka. W pewnej chwili puścił dłoń mężczyzny. Kilka susów i znalazł się poza placem. Biegł wzdłuż ulicy, na oślep, potykając się o gruzy. Nie słyszał już głosu matki. Nie słyszał już niczego. Ani krzyków żołnierzy, ani rozpaczliwych nawoły­wań księdza Fedtke, ani trzasku walących się stropów w świą­tyni Świętego Józefa. Wpadł do jakiejś bramy, która cudem ocalała, i schronił się w niewielkiej wnęce w zagłębieniu mu­rów. Pośród gruzu cegieł znalazł włóczkowy sweter w czarno--niebieskie poprzeczne paski. Kiedyś podobny dostał w pre­zencie od matki pod choinkę. Był ciepły i Friedrich uwielbiał otulać się nim w zimowe chłody.

Przyłożył do rozpalonych policzków wełniany rękaw. Pach­niał dymem, jak wszystko dookoła.

- Mamo, gdzie jesteś?! - załkał. - Mamo, wracaj!

Nagle poczuł, że ziemia staje się miękka, błotnista, a jego ciało wiotczeje. Po chwili ogarnęła go ciemność.

Nie pamiętał tamtej nocy. Kiedy się obudził, było już jas­no, słońce wschodziło na horyzoncie. Friedrich przyciągnął nogi niemal pod samą brodę, przytulając się do swetra. Obra­zy z wczorajszego dnia pomału wracały do świadomości. Prze­łknął łzy, które zbierały się pod powiekami. Nie ma miękkich, ciepłych ramion matki, jest szorstkość włóczkowego rękawa i chłód marcowego poranka. Po chwili wstał. Wyjął z kiesze­ni kromkę chleba, którą proboszcz Fedtke wcisnął mu do kie­szeni, gdy chłopiec skrył się na plebanii. Przełknął chciwie ten skromny posiłek, a następnie udał się w stronę Kościo­ła Świętego Józefa. Siłą dziecięcego serca wierzył, że gdzieś tam w okolicy czeka na niego matka. Znowu słyszał jej głos, śpiewała jego ulubioną piosenkę o dzielnym małym chłop­cu. Błądząc pomiędzy ruinami, dotarł wreszcie do świątyni. Mury, plebania i sąsiadujące domy były wypalone. Friedrich miał wrażenie, że znalazł się w nieznanym świecie. Niczego nie rozumiał. To, co pamiętał z dzieciństwa, przestało istnieć. Zmieniło się w kupę gruzów i popiołów. Dookoła panowała przerażająca pustka. Nie było księdza Fedtke ani ludzi, którzy stali wraz z nimi na kościelnym placu. Nie było też żołnierzy w czapkach z czerwonymi gwiazdami.

Na sąsiedniej półce

Szukasz książki, audiobooka? Skorzystaj z wyszukiwarki

REKLAMA

marywilska najlepszy adres 2marywilska najlepszy adres 0

REKLAMA

biedronka 043 1biedronka 043 2

Najnowsze informacje na Tu Stolica

REKLAMA

marywilska karuzela 2marywilska karuzela 0

REKLAMA

marywilska pakowanie 2marywilska pakowanie 0

REKLAMA

marywilska 7 dni w tygodniu 3marywilska 7 dni w tygodniu 0

REKLAMA

cmp 09-2025 1cmp 09-2025 2cmp 09-2025 0

REKLAMA

radca prawny lukasz kwiecien 3radca prawny lukasz kwiecien 0

REKLAMA

san giovani ogolny 2021-09-29 nowy 1san giovani ogolny 2021-09-29 nowy 2san giovani ogolny 2021-09-29 nowy 0

Kup bilet

Znajdź swoje wakacje

Powyższe treści pochodzą z serwisu Wakacje.pl.

Polecamy w naszym pasażu

REKLAMA

smaki zycia 2024-09-03 3smaki zycia 2024-09-03 0