REKLAMA

Kamienica pełna cudów, (barwione brzegi)

autor: Beata Zdziarska
wydawnictwo: Replika
wydanie: Poznań
data: 5 listopada 2024
forma: książka, okładka miękka
wymiary: 145 × 205 mm
liczba stron: 304
ISBN: 978-83-6813556-5

Sześć mieszkań, jedna kamienica i najbardziej wyjątkowy wieczór w roku.

Bohaterowie bardzo wiekowej kamienicy z dużą pieczołowitością przygotowują się do nadchodzących świąt Bożego Narodzenia. Ubieranie choinki, gotowanie wigilijnych potraw czy pakowanie prezentów schodzą jednak na dalszy plan, gdy w grę wchodzi możliwość spędzenia upragnionego czasu ze swoimi bliskimi. Jednak w życiu nie zawsze bywa kolorowo, a mieszkańcy kamienicy muszą mierzyć się z licznymi trudnościami, które przygotował dla nich przewrotny los.

,,Kamienica pełna cudów" to opowieść o ludzkich emocjach, radościach i smutkach, o miłości i przyjaźni oraz o magii, która dzieje się przy wigilijnych stołach w naszych domach.

Fragment

Rozdział 1

- Ten pierścionek z pewnością się spodoba. Brylant ma wysoką klasę czystości i idealny szlif. Proszę spojrzeć, jakim pięknym pełnym blaskiem odbija się w nim światło. Niech pan zerknie na te kolorowe migotliwe refleksy. Kamień zdaje się żyć, prawda? Młody mężczyzna długo obracał w palcach pierścionek, sycąc wzrok połyskiem jubilerskiego cacka. Wreszcie podniósł oczy i uśmiechnął się.

- Ma pani rację - odparł. - Każdy brylant jest niepowtarzalny, zupełnie jak odciski palców.

Barbara zauważyła, jak zerknął dyskretnie na metkę z ceną. Lekko poczerwieniał. Nerwowym ru­chem ręki poprawił kruczoczarne kędzierzawe włosy, potem schylił głowę i ponownie spojrzał na pierścion­ki wystawione w gablocie.

- Ten po lewej stronie z ciemnoniebieskim oczkiem. - Wskazał palcem. - Co to jest za kamień?

- Szafir. Podoba się panu?

- Piękny kolor. W tej złotej oprawie wygląda wyjąt­kowo kusząco. Mogę zobaczyć?

- Oczywiście.

Mężczyzna wziął do ręki obydwa pierścionki, uważnie im się przyglądał. Chwilę ważył w milczeniu wybór, w końcu zapytał:

- Który się pani bardziej podoba?

- Każdy z nich jest inny, ale obydwa są niezwykle eleganckie. Brylant fantazyjnie odbija światło, w przy­padku szafiru to odbicie jest bardziej srebrzyste, przy­gaszone. Proszę spojrzeć, jak światło iskrzy wewnątrz kamienia. Szafir z kolei łączy dostojeństwo, chłodną głębię barwy i niebiański blask.

Klient zamyślił się. Potarł dłonią czoło, na którym uwidoczniły się cienkie poziome zmarszczki.

- To ma być pierścionek zaręczynowy - powiedział wyraźnie poruszony. - Moja dziewczyna... poznali­śmy się na pierwszym roku studiów, prawie sześć lat temu. Już wtedy wiedziałem, że będzie moją żoną. Teraz nadszedł czas, żeby...

- Wziąć ślub - dokończyła ekspedientka.

- Tak, ale najpierw chciałbym prosić ją o rękę. Pomy­ślałem, że Boże Narodzenie to dobry czas na zaręczyny.

- Doskonały. Wiele par zaręcza się właśnie w tym okresie.

Skinął głową z uśmiechem.

- Powinienem kupić pierścionek z brylantem. Wy­czytałem, że jest najbardziej odpowiedni na taką nie­zwykłą okazję, ale... jego cena trochę wychodzi poza moje możliwości budżetowe. - Zadrżał mu głos. Spoj­rzał na kobietę zawstydzonym wzrokiem.

- Pierścionki z szafirem są również popularne na zaręczyny. Niegdyś uważano, że ten kamień umacnia uczucie partnerów, gwarantuje stabilność związku i wierność pary.

- Moja przyszła narzeczona ma oczy w kolorze sza­firu. Głęboki niebieski odcień.

- Ten pierścionek będzie idealnie pasować do jej urody.

- Proszę go zapakować.

Barbara schowała biżuterię do pudełeczka, które obwiązała aksamitną wstążką, i zapakowała prezent do ozdobnej torebki.

- Bardzo dziękuję za pomoc i miłą rozmowę. Może wkrótce pojawię się z narzeczoną, żeby kupić obrączki.

- Serdecznie zapraszam.

Po wyjściu mężczyzny kobieta przetarła szmatką szkło lady. Łańcuszki, kolczyki, bransoletki, pier­ścionki lśniły kusząco w odbiciu lustrzanych ścian gabloty. W wolnej chwili Barbara lubiła popatrzeć na biżuterię, czasami po zamknięciu sklepu przymierza­ła pierścionki i bransolety. Od trzech lat pracowała u jubilera. Podjęła to zajęcie bardziej z konieczności niż przekonania. Kiedy została zwolniona z firmy ubezpieczeniowej, wpadła w rozpacz. Niewielki zasi­łek nie starczał na życie, przejadała więc oszczędno­ści, szukając nowego zatrudnienia. Wtedy koleżanka zaproponowała jej pracę w sklepie jubilerskim. Po­czątkowo obruszyła się - jak to, ona, osoba z wyższym wykształceniem, ma zostać ekspedientką i sprzeda­wać biżuterię? Ofertę jednak przyjęła. Z czasem po­lubiła swoje zajęcie, a ostatnio uświadomiła sobie, że nigdy więcej nie wróciłaby do firmy. Najwięcej radości czerpała ze sprzedaży pierścionków zaręczynowych i obrączek szczęśliwym ludziom, którzy tym symbo­licznym zakupem deklarowali gotowość do wejścia w nowy etap życia.

Miłość, wierność i uczciwość. Barbara też była kie­dyś gotowa usłyszeć i wypowiedzieć te słowa. ,,Kie­dyś" minęło jednak bezpowrotnie. Wraz z rubinowym pierścionkiem zaręczynowym, który z bólem w sercu zwróciła swojemu narzeczonemu.

*

Teresa przemokła do suchej nitki. Płaszcz ociekał wodą, a w butach chlupało. Parasolkę, którą zabrała, wychodząc z domu, połamał wiatr, i kobieta nie miała jak ochronić się przed deszczem. Od kilku dni wil­goć i ziąb nieźle dawały we znaki. Grudzień na dobre utknął w listopadowej zgniliźnie i ludzie z utęsknie­niem wyczekiwali śniegu, który otuliłby świat bielą i zamienił go w magiczną bajkową krainę.

Ziemniaki, marchew, filet z kurczaka, pieczywo, śmietana, kilka plasterków żółtego sera. Teresa wyj­mowała z torby zakupy i rozkładała na kuchennym stole. Odkąd zmarł jej mąż, a syn wyprowadził się z domu, prowadziła skromne gospodarstwo. Zupa starczała na kilka dni, czasem Teresa przygotowy­wała kawałek mięsa. Dzisiaj jednak nabrała ochoty na porządny obiad. Obierając ziemniaki, odrucho­wo spojrzała na zdjęcie zmarłego małżonka, które stało na szafce obok lodówki, i poczuła wilgoć pod powiekami. Nie, nie może się rozklejać. Człowiek się rodzi, człowiek musi umrzeć. Żyjemy od punktu A do punktu B, pomiędzy nimi wiele może się wydarzyć dobrego i złego, miłego i nieprzyjemnego - rozmy­ślała. Nastawiła garnek z wodą, wrzuciła warzywa i usiadła przy stole.

Przed oczyma pojawiły się obrazy z przeszłości. Matura w liceum. Gdyby nie ściągi, które krążyły po sali, Teresa pewnie nie zdałaby matematyki. Za to ję­zyk polski zaliczyła bezbłędnie i uzyskała najwyższe noty. Miała w planach studiowanie i zgłębianie litera­tury, ale wyszło inaczej. Pewnego dnia jechała pocią­giem do Gdyni. Los sprawił, że tym samym pociągiem podróżował Tomasz. Właśnie zakończył służbę woj­skową i wracał do domu. Potem wszystko potoczyło się szybko niczym śnieżna lawina i rok później Teresa nosiła już na palcu obrączkę.

Kobieta westchnęła na wspomnienie ślubu. Dłu­ga suknia plątała się między stopami obutymi w lek­kie, białe, atłasowe czółenka. W kościele unosił się zapach świec oraz białych lilii, którymi przystrojono świątynię. Dziwny to był zapach, mieszanina słodko­ści i wosku. Zniewalał oraz upajał zmysły. Nie to co ten tutaj, w kuchni.

Teresa wciągnęła spory haust powietrza. Poczu­ła woń spalenizny. Otworzyła oczy i w jednej chwili wróciła do rzeczywistości. Nad kuchenką unosił się dym. Woda wygotowała się, a ziemniaki w garnku za­mieniły w sczerniałe węgielki. Szybko zakręciła kurek z gazem, otworzyła na oścież okno. Powiew świeżego chłodnego powietrza wtargnął do mieszkania. Obiad szlag trafił, garnek zniszczony. Znowu muszę iść do sklepu - zaklęła w duchu.

Wzuła kozaki, założyła mokry płaszcz, czapkę, szalik i wyszła z domu. Przed bramą natknęła się na Barbarę. Sąsiadka z parteru mieszkała samotnie, czasem przyprowadzała do domu swoją niepełno­sprawną córkę. Wesoła dziewczynka. Gdyby nie cho­roba, Barbara miałaby z niej dużo radości i pociechy.

- A dokąd to pani idzie w taką pogodę? Wichura okropna, głowę chce urwać! Toż to psa z kulawą nogą strach wypuszczać!

- Ziemniaki muszę kupić. Przypaliłam garnek z kartoflami - odparła Teresa.

- Oj, to współczuję! No cóż, każdemu może się zdarzyć. Niech się pani pospieszy, bo wiatr coraz silniejszy. Zapowiadają opady śniegu. Prawdziwa zima nadchodzi.

- Pędzę zatem. Do widzenia.

- Miłego dnia, sąsiadko.

Teresa poprawiła szalik, który rozluźnił się pod szyją, i ruszyła w stronę sklepiku. Kilka minut póź­niej stanęła przy ladzie, wyjęła z kieszeni siatkę, po­dała ekspedientce.

- To znowu ja. Kilo ziemniaków poproszę.

- A jednak zabrakło? Mówiłam, żeby wzięła pani więcej. Są wyjątkowo smaczne, nie rozgotowują się.

Sprzedawczyni uśmiechnęła się. Napełniła torbę i położyła warzywa na wadze.

- Niczego nie zabrakło. - Grymas niezadowolenia wykrzywił twarz Teresy. - Woda wyparowała i cała porcja zwęgliła się razem z garem. Na szczęście w porę zauważyłam, bo mogło się spalić całe mieszkanie. - Westchnęła głośno. - Ciągle coś rujnuję. Chyba prze­śladuje mnie pech.

Ekspedientka spojrzała na Teresę ze współczu­ciem. Faktycznie, klientka, którą znała od długie­go czasu, ostatnio zrobiła się jakaś taka markotna i nieswoja. Pewnie to wszystko przez śmierć męża. Zresztą nie ma się co dziwić. Żyli razem blisko czter­dzieści lat. Teraz już mało takich małżeństw - skwi­towała w duchu.

- Niech się pani nie martwi! W życiu jak to w życiu, raz się wiedzie, innym razem nie. Czasem do przo­du, czasem do tyłu. Zupełnie jak w podróży. Przygody muszą być, a i przestoje się trafiają. Niech się pani uśmiechnie, wkrótce święta!

- Ja tam świąt nie wyczekuję. Sama będę.

Teresa zapłaciła, siatkę z ziemniakami włożyła do solidnej torby, którą powiesiła sobie na ramieniu.

- Ugotuje pani nową porcję ziemniaków, stary garnek wyrzuci i kupi nowy. Tam w sklepie na rogu widziałam takie śliczne kolorowe i srebrne naczynia. Zobaczy pani, od razu humor się poprawi.

- Dziękuję za miłe słowa. Uciekam do domu. Wszystkiego dobrego!

Kiedy stanęła pod drzwiami mieszkania, przetar­ła ze zdumienia oczy. Na wycieraczce stał talerzyk a na nim spory kawałek ciasta. Teresa schyliła się, podniosła naczynie i dokładnie przyjrzała się niespo­dziewanemu znalezisku. Był to sernik na zimno po­kryty czerwoną galaretką.

Na sąsiedniej półce

Szukasz książki, audiobooka? Skorzystaj z wyszukiwarki
;

REKLAMA

REKLAMA

Najnowsze informacje na Tu Stolica

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

Lato 2025
Lato 2025
Lato 2025

REKLAMA

REKLAMA

Promocje Cyfrowe.pl
Promocje Cyfrowe.pl
Promocje Cyfrowe.pl

Kup bilet

Znajdź swoje wakacje

Powyższe treści pochodzą z serwisu Wakacje.pl.

Polecamy w naszym pasażu

REKLAMA