REKLAMA

Kamienica pełna cudów

autor: Beata Zdziarska
wydawnictwo: Replika
wydanie: Poznań
data: 13 listopada 2024
forma: e-book (epub, mobipocket)
liczba stron: 304
ISBN: 978-83-6836411-8

Sześć mieszkań, jedna kamienica i najbardziej wyjątkowy wieczór w roku.

Bohaterowie bardzo wiekowej kamienicy z dużą pieczołowitością przygotowują się do nadchodzących świąt Bożego Narodzenia. Ubieranie choinki, gotowanie wigilijnych potraw czy pakowanie prezentów schodzą jednak na dalszy plan, gdy w grę wchodzi możliwość spędzenia upragnionego czasu ze swoimi bliskimi. Jednak w życiu nie zawsze bywa kolorowo, a mieszkańcy kamienicy muszą mierzyć się z licznymi trudnościami, które przygotował dla nich przewrotny los.

,,Kamienica pełna cudów" to opowieść o ludzkich emocjach, radościach i smutkach, o miłości i przyjaźni oraz o magii, która dzieje się przy wigilijnych stołach w naszych domach.

Fragment

Rozdział 1

- Ten pierścionek z pewnością się spodoba. Brylant ma wysoką klasę czystości i idealny szlif. Proszę spojrzeć, jakim pięknym pełnym blaskiem odbija się w nim światło. Niech pan zerknie na te kolorowe migotliwe refleksy. Kamień zdaje się żyć, prawda? Młody mężczyzna długo obracał w palcach pierścionek, sycąc wzrok połyskiem jubilerskiego cacka. Wreszcie podniósł oczy i uśmiechnął się.

- Ma pani rację - odparł. - Każdy brylant jest niepowtarzalny, zupełnie jak odciski palców.

Barbara zauważyła, jak zerknął dyskretnie na metkę z ceną. Lekko poczerwieniał. Nerwowym ru­chem ręki poprawił kruczoczarne kędzierzawe włosy, potem schylił głowę i ponownie spojrzał na pierścion­ki wystawione w gablocie.

- Ten po lewej stronie z ciemnoniebieskim oczkiem. - Wskazał palcem. - Co to jest za kamień?

- Szafir. Podoba się panu?

- Piękny kolor. W tej złotej oprawie wygląda wyjąt­kowo kusząco. Mogę zobaczyć?

- Oczywiście.

Mężczyzna wziął do ręki obydwa pierścionki, uważnie im się przyglądał. Chwilę ważył w milczeniu wybór, w końcu zapytał:

- Który się pani bardziej podoba?

- Każdy z nich jest inny, ale obydwa są niezwykle eleganckie. Brylant fantazyjnie odbija światło, w przy­padku szafiru to odbicie jest bardziej srebrzyste, przy­gaszone. Proszę spojrzeć, jak światło iskrzy wewnątrz kamienia. Szafir z kolei łączy dostojeństwo, chłodną głębię barwy i niebiański blask.

Klient zamyślił się. Potarł dłonią czoło, na którym uwidoczniły się cienkie poziome zmarszczki.

- To ma być pierścionek zaręczynowy - powiedział wyraźnie poruszony. - Moja dziewczyna... poznali­śmy się na pierwszym roku studiów, prawie sześć lat temu. Już wtedy wiedziałem, że będzie moją żoną. Teraz nadszedł czas, żeby...

- Wziąć ślub - dokończyła ekspedientka.

- Tak, ale najpierw chciałbym prosić ją o rękę. Pomy­ślałem, że Boże Narodzenie to dobry czas na zaręczyny.

- Doskonały. Wiele par zaręcza się właśnie w tym okresie.

Skinął głową z uśmiechem.

- Powinienem kupić pierścionek z brylantem. Wy­czytałem, że jest najbardziej odpowiedni na taką nie­zwykłą okazję, ale... jego cena trochę wychodzi poza moje możliwości budżetowe. - Zadrżał mu głos. Spoj­rzał na kobietę zawstydzonym wzrokiem.

- Pierścionki z szafirem są również popularne na zaręczyny. Niegdyś uważano, że ten kamień umacnia uczucie partnerów, gwarantuje stabilność związku i wierność pary.

- Moja przyszła narzeczona ma oczy w kolorze sza­firu. Głęboki niebieski odcień.

- Ten pierścionek będzie idealnie pasować do jej urody.

- Proszę go zapakować.

Barbara schowała biżuterię do pudełeczka, które obwiązała aksamitną wstążką, i zapakowała prezent do ozdobnej torebki.

- Bardzo dziękuję za pomoc i miłą rozmowę. Może wkrótce pojawię się z narzeczoną, żeby kupić obrączki.

- Serdecznie zapraszam.

Po wyjściu mężczyzny kobieta przetarła szmatką szkło lady. Łańcuszki, kolczyki, bransoletki, pier­ścionki lśniły kusząco w odbiciu lustrzanych ścian gabloty. W wolnej chwili Barbara lubiła popatrzeć na biżuterię, czasami po zamknięciu sklepu przymierza­ła pierścionki i bransolety. Od trzech lat pracowała u jubilera. Podjęła to zajęcie bardziej z konieczności niż przekonania. Kiedy została zwolniona z firmy ubezpieczeniowej, wpadła w rozpacz. Niewielki zasi­łek nie starczał na życie, przejadała więc oszczędno­ści, szukając nowego zatrudnienia. Wtedy koleżanka zaproponowała jej pracę w sklepie jubilerskim. Po­czątkowo obruszyła się - jak to, ona, osoba z wyższym wykształceniem, ma zostać ekspedientką i sprzeda­wać biżuterię? Ofertę jednak przyjęła. Z czasem po­lubiła swoje zajęcie, a ostatnio uświadomiła sobie, że nigdy więcej nie wróciłaby do firmy. Najwięcej radości czerpała ze sprzedaży pierścionków zaręczynowych i obrączek szczęśliwym ludziom, którzy tym symbo­licznym zakupem deklarowali gotowość do wejścia w nowy etap życia.

Miłość, wierność i uczciwość. Barbara też była kie­dyś gotowa usłyszeć i wypowiedzieć te słowa. ,,Kie­dyś" minęło jednak bezpowrotnie. Wraz z rubinowym pierścionkiem zaręczynowym, który z bólem w sercu zwróciła swojemu narzeczonemu.

*

Teresa przemokła do suchej nitki. Płaszcz ociekał wodą, a w butach chlupało. Parasolkę, którą zabrała, wychodząc z domu, połamał wiatr, i kobieta nie miała jak ochronić się przed deszczem. Od kilku dni wil­goć i ziąb nieźle dawały we znaki. Grudzień na dobre utknął w listopadowej zgniliźnie i ludzie z utęsknie­niem wyczekiwali śniegu, który otuliłby świat bielą i zamienił go w magiczną bajkową krainę.

Ziemniaki, marchew, filet z kurczaka, pieczywo, śmietana, kilka plasterków żółtego sera. Teresa wyj­mowała z torby zakupy i rozkładała na kuchennym stole. Odkąd zmarł jej mąż, a syn wyprowadził się z domu, prowadziła skromne gospodarstwo. Zupa starczała na kilka dni, czasem Teresa przygotowy­wała kawałek mięsa. Dzisiaj jednak nabrała ochoty na porządny obiad. Obierając ziemniaki, odrucho­wo spojrzała na zdjęcie zmarłego małżonka, które stało na szafce obok lodówki, i poczuła wilgoć pod powiekami. Nie, nie może się rozklejać. Człowiek się rodzi, człowiek musi umrzeć. Żyjemy od punktu A do punktu B, pomiędzy nimi wiele może się wydarzyć dobrego i złego, miłego i nieprzyjemnego - rozmy­ślała. Nastawiła garnek z wodą, wrzuciła warzywa i usiadła przy stole.

Przed oczyma pojawiły się obrazy z przeszłości. Matura w liceum. Gdyby nie ściągi, które krążyły po sali, Teresa pewnie nie zdałaby matematyki. Za to ję­zyk polski zaliczyła bezbłędnie i uzyskała najwyższe noty. Miała w planach studiowanie i zgłębianie litera­tury, ale wyszło inaczej. Pewnego dnia jechała pocią­giem do Gdyni. Los sprawił, że tym samym pociągiem podróżował Tomasz. Właśnie zakończył służbę woj­skową i wracał do domu. Potem wszystko potoczyło się szybko niczym śnieżna lawina i rok później Teresa nosiła już na palcu obrączkę.

Kobieta westchnęła na wspomnienie ślubu. Dłu­ga suknia plątała się między stopami obutymi w lek­kie, białe, atłasowe czółenka. W kościele unosił się zapach świec oraz białych lilii, którymi przystrojono świątynię. Dziwny to był zapach, mieszanina słodko­ści i wosku. Zniewalał oraz upajał zmysły. Nie to co ten tutaj, w kuchni.

Teresa wciągnęła spory haust powietrza. Poczu­ła woń spalenizny. Otworzyła oczy i w jednej chwili wróciła do rzeczywistości. Nad kuchenką unosił się dym. Woda wygotowała się, a ziemniaki w garnku za­mieniły w sczerniałe węgielki. Szybko zakręciła kurek z gazem, otworzyła na oścież okno. Powiew świeżego chłodnego powietrza wtargnął do mieszkania. Obiad szlag trafił, garnek zniszczony. Znowu muszę iść do sklepu - zaklęła w duchu.

Wzuła kozaki, założyła mokry płaszcz, czapkę, szalik i wyszła z domu. Przed bramą natknęła się na Barbarę. Sąsiadka z parteru mieszkała samotnie, czasem przyprowadzała do domu swoją niepełno­sprawną córkę. Wesoła dziewczynka. Gdyby nie cho­roba, Barbara miałaby z niej dużo radości i pociechy.

- A dokąd to pani idzie w taką pogodę? Wichura okropna, głowę chce urwać! Toż to psa z kulawą nogą strach wypuszczać!

- Ziemniaki muszę kupić. Przypaliłam garnek z kartoflami - odparła Teresa.

- Oj, to współczuję! No cóż, każdemu może się zdarzyć. Niech się pani pospieszy, bo wiatr coraz silniejszy. Zapowiadają opady śniegu. Prawdziwa zima nadchodzi.

- Pędzę zatem. Do widzenia.

- Miłego dnia, sąsiadko.

Teresa poprawiła szalik, który rozluźnił się pod szyją, i ruszyła w stronę sklepiku. Kilka minut póź­niej stanęła przy ladzie, wyjęła z kieszeni siatkę, po­dała ekspedientce.

- To znowu ja. Kilo ziemniaków poproszę.

- A jednak zabrakło? Mówiłam, żeby wzięła pani więcej. Są wyjątkowo smaczne, nie rozgotowują się.

Sprzedawczyni uśmiechnęła się. Napełniła torbę i położyła warzywa na wadze.

- Niczego nie zabrakło. - Grymas niezadowolenia wykrzywił twarz Teresy. - Woda wyparowała i cała porcja zwęgliła się razem z garem. Na szczęście w porę zauważyłam, bo mogło się spalić całe mieszkanie. - Westchnęła głośno. - Ciągle coś rujnuję. Chyba prze­śladuje mnie pech.

Ekspedientka spojrzała na Teresę ze współczu­ciem. Faktycznie, klientka, którą znała od długie­go czasu, ostatnio zrobiła się jakaś taka markotna i nieswoja. Pewnie to wszystko przez śmierć męża. Zresztą nie ma się co dziwić. Żyli razem blisko czter­dzieści lat. Teraz już mało takich małżeństw - skwi­towała w duchu.

- Niech się pani nie martwi! W życiu jak to w życiu, raz się wiedzie, innym razem nie. Czasem do przo­du, czasem do tyłu. Zupełnie jak w podróży. Przygody muszą być, a i przestoje się trafiają. Niech się pani uśmiechnie, wkrótce święta!

- Ja tam świąt nie wyczekuję. Sama będę.

Teresa zapłaciła, siatkę z ziemniakami włożyła do solidnej torby, którą powiesiła sobie na ramieniu.

- Ugotuje pani nową porcję ziemniaków, stary garnek wyrzuci i kupi nowy. Tam w sklepie na rogu widziałam takie śliczne kolorowe i srebrne naczynia. Zobaczy pani, od razu humor się poprawi.

- Dziękuję za miłe słowa. Uciekam do domu. Wszystkiego dobrego!

Kiedy stanęła pod drzwiami mieszkania, przetar­ła ze zdumienia oczy. Na wycieraczce stał talerzyk a na nim spory kawałek ciasta. Teresa schyliła się, podniosła naczynie i dokładnie przyjrzała się niespo­dziewanemu znalezisku. Był to sernik na zimno po­kryty czerwoną galaretką.

Na sąsiedniej półce

Szukasz książki, audiobooka? Skorzystaj z wyszukiwarki
;

REKLAMA

REKLAMA

Najnowsze informacje na Tu Stolica

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

Wyjazdy sportowe
Wyjazdy sportowe

Kup bilet

Znajdź swoje wakacje

Powyższe treści pochodzą z serwisu Wakacje.pl.

Polecamy w naszym pasażu

REKLAMA

REKLAMA

Boże Narodzenie 2024
Boże Narodzenie 2024
Boże Narodzenie 2024